Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cztery Pory Roku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cztery Pory Roku. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 października 2013

Projekt Denko: wrzesień.

Witajcie :) Mróz za oknem, dłonie wołają o rękawiczki, a szyby w samochodzie codziennie rano wymagają kilkuminutowego odszraniania. Znacie to? Aż ciężko uwierzyć, że mamy dopiero początek października. A skoro październik to pora na wrześniowy Projekt Denko :)



Hydrolat rumiankowy bułgarski ZSK
Sprawdził się u mnie podobnie jak jego poprzednik z róży, może nie pachniał tak przyjemnie, ale dobrze oczyszczał, zmywał resztki kremu i odświeżał skórę o poranku.

Płyn micelarny dla skóry wrażliwej BeBeauty
Raczej nie do demakijażu oczu (wolę gęściejsze i bardziej treściwe produkty), ale świetny w temacie domywania reszty twarzy :) W dodatku tani jak barszcz. Prędzej czy później pewnie skuszę się na Biodermę, ale póki co ten produkt mnie zadowala :) 

Mleczko nagietkowe Ziaja
Do tej pory mój ulubieniec, nawet jeszcze jedną butelkę w zapasie mam. Mało który produkt tak dobrze radzi sobie z demakijażem oczu. Jednak po bliższym zapoznaniu się ze składem stwierdziłam, że chyba pora poszukać czegoś lepszego. Macie dla mnie jakieś propozycje?


Zmywacz do paznokci Essence o zapachu kokosa i papai
Baaardzo fajny zmywacz (chociaż wersja truskawkowa, której używam teraz urzekła mnie swoim zapachem jeszcze bardziej), dostępny niestety tylko w Hebe. Cudnie pachnie, z łatwością zmywa się nim nawet brokaty. Jedynym minusem jest kiepski dozownik, łatwo wylać za dużo.

Maseczka Last Minute z naturalnym kolagenem Lagenko
Może ja jestem jakaś dziwna (albo mam za dużą powierzchnię twarzy tym razem ;p), ale ta maseczka wystarczyła mi zaledwie na jedno użycie... Całkiem niezła, a przede wszystkim naturalna, ale efekty po jednorazowej aplikacji nie powaliły na kolana. Jak na maseczkę 'last minute' mającą za zadanie poprawić natychmiastowo kondycję skóry, efekty nie są zadowalające, ba! są prawie niezauważalne... W dodatku dosyć ciężko połączyć kolagen z glinką, której jest znacznie więcej. Nie moja bajka niestety.


Top coat Essie Good to go
Ten top jest rewelacyjny. Już rozumiem o co tyle szumu. Niestety połowa idzie do wyrzucenia, bo zgęstniał i ciągnie się już okrutnie. Pora kupić drugą buteleczkę.

Odżywka do paznokci 8w1 Eveline
Lubię, używam jako bazę pod lakier i póki co mi nie zaszkodziła. Przyznam - po postach kilku dziewczyn nieco się wystraszyłam i odstawiłam ją na jakiś czas. Kilka miesięcy temu wróciłam i jestem zadowolona.


Regenerująco-łagodzący krem do rąk z rumiankiem Green Pharmacy - recenzja tutaj

Winogronowy peeling do ciała BeBeauty
Niespecjalnie przypadł mi do gustu, głównie ze względu na zapach. Ze wszystkich trzech dostępnych wersji zapachowych to borówka urzekła mnie najbardziej, a winogrona uplasowały się na ostatnim miejscu. Zdzieranie dosyć delikatne, w sam raz na co dzień. Wydajność kiepska, ale cena również niewygórowana. Powtórki raczej nie przewiduję.

Nawilżane chusteczki z dodatkiem rumianku i aloesu BabyDream
Jak zwykle w Projekcie Denko pojawiają się moje ulubione nawilżane chusteczki :)


Jodowo-bromowa kąpiel solankowa o zapachu bzu Z apteczki Babuni Joanna - recenzja tutaj

Nawilżająca sól do kąpieli z ekstraktem z oliwek BeBeautyrecenzja tutaj
Niestety ta sól została już wycofana... :(


Odżywka do włosów farbowanych i rozjaśnianych Diplona Professional
Mile zaskoczyła mnie ta odżywka, bo za niewielką cenę spełniła praktycznie wszystkie moje wymagania. Mamy tutaj bardzo wygodny dozownik, niską cenę, widoczne przedłużenie trwałości koloru i wygładzenie włosów. Nakładana na włosy do połowy długości nie obciążała ich i nie powodowała szybszego przetłuszczania. Duży plus!

Szampon borowinowy z dodatkiem 5 ziół BingoSparecenzja tutaj


Masło do twarzy i ciała Cztery Pory Roku o zapachu melona i masła awokadorecenzja tutaj

Masło do ciała Honeymania The Body Shoprecenzja tutaj


Szampon bez SLS i SLES z olejem z pestek moreli BingoSpa
Na temat tego delikwenta za kilka dni pojawi się osobna recenzja więc bądźcie czujne :)

Suchy szampon Batiste Blush
Działanie tak dobre jak w przypadku wersji Tropical, zapach średni. Teraz pora na przetestowanie wersji dla brunetek :) Ale jedno pozostaje niezmienne - myślę, że Batiste będę wierna długo, długo.

Podsumowując: 18 pełnowymiarowych produktów.

niedziela, 22 września 2013

Maślane zaskoczenie.


To masło wiele miesięcy przeleżało w kartonie z zapasami zanim otrzymało swoją szansę. Do odpieczętowania tego produktu zmobilizował mnie tylko i wyłącznie fakt, że termin ważności mijał mu we wrześniu. A że lato to i ochota na tego typu zapachy była większa.
Nie liczyłam na zachwyt. Cztery Pory Roku po przygodzie z ichniejszymi kremami do rąk niespecjalnie polubiłam. To masło zrobiło na mnie jednak całkiem niezłe wrażenie. Dzięki lekkiej konsystencji (ni to mus ni to żel) i szybkiemu wchłanianiu dobrze sprawdzało się w czasie upałów. Nie pozostawiało po sobie tłustego filmu. Nawilżenie po kilku(nastu) dniach regularnego stosowania było zauważalne, ale nie zmiatało z nóg. Takie akurat na lato i niezbyt przesuszoną skórę. Zapach jest orzeźwiający, niezbyt intensywny. Do naturalności niestety mu daleko. Podobnie sprawa ma się ze składem. Nie odważyłam się nałożyć tego produktu na twarz. W temacie ciała nie mam aż takich oporów. Na plus tego produktu działa też cena - ok. 8 zł za opakowanie o pojemności 150 ml.
Nie wiem czy jeszcze kupię ten produkt (prawda jest taka, że znam wiele lepszych nawilżaczy), ale nie mówię mu zdecydowanego nie. Może jeszcze kiedyś skuszę się na inną wersję zapachową, bo z tego co widziałam to jest w czym wybierać. A jeżeli wy szukacie czegoś lekkiego, wydajnego i taniego, a wasza skóra nie wymaga porządnej interwencji nawilżającej to może to być produkt dla was :)

***
Fakt, że otrzymałam produkt bezpłatnie nie wpływa na moją ocenę.
Dziękuję firmie Cztery Pory Roku za możliwość przetestowania tego produktu.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Projekt Denko: maj.


Kąpiel solankowa jodowo-bromowa o zapachu bzu Joanna
Mój kąpielowy Kosmetyk Wszech Czasów. Szykuję o nim (i o kilku innych produktach z tej serii) osobną recenzję, która pojawi się w ciągu najbliższych dni. Jestem już w połowie kolejnej butelki :)

Nawilżająca, oliwkowa sól do kąpieli BeBeauty
Pisałam o niej tutaj. Ostatnio rzadko ją widuję i obawiam się, że mogli ją wycofać. Jeśli znajdziecie to bierzcie! :)


Kremowy płyn do higieny intymnej z ekstraktem z babki lancetowatej
Przyzwoity produkt. Na duży plus pompka. Trochę kiepsko z wydajnością, ale nie był znów taki drogi. Nie powodował podrażnień.

Szampon do włosów przetłuszczających się z żurawiną Barwa Naturalna
Piałam w poprzednim denku na temat szamponu tatarakowo-chmielowego. Niestety ten produkt nie powtórzył jego sukcesu. Dobrze się pienił, ale! pozostawiał włosy podobnie tępe jak poprzednik i zupełnie nie hamował przetłuszczania. Wręcz przeciwnie, włosy po jednym dniu były koszmarne. Na plus przyjemny zapach i cena (ok. 4 zł).


Bezacetonowy zmywacz do paznokci Cien
Nie wysusza skórek tak jak jego biedronkowy odpowiednik. Jak zwykle duży plus za pompkę. Tani i dobry. Jestem mu wierna :)

Olejek z paczulą i porzeczką Alverde
Kupiłam go z zamiarem olejowania włosów. Kiedy mój entuzjazm nieco przygasł, zużyłam go według jego przeznaczenia - do ciała. W obu przypadkach sprawował się znakomicie. Nałożony na wilgotną skórę dobrze się wchłaniał, pozostawiał po sobie przyjemny (długotrwały!) zapach i mięciutką skórę. Niektórym może nie odpowiadać jego zapach, ale oleje Alterra i Alverde moim zdaniem zawsze pachną specyficznie. Marzyłam o pięknej porzeczce, ale moje marzenia nieco rozminęły się z rzeczywistością :) Z tego co wiem olej został już wycofany, ale w stałej ofercie ciągle dostępne są inne wersje. Ja w zapasie posiadam arnikowy i jestem ciekawa czy spisze się równie dobrze :)

Krem do rąk o zapachu czekoladowo-pomarańczowym Cztery Pory Roku
Paskuda o całkiem przyjemnym zapachu, przypominającym nieco żel Original Source. Ale cóż z tego, skoro ten bubel wysuszał dłonie jak mało co... Na zimno nie nadawał się zupełnie. Zużyłam jako krem na noc. W zapasie posiadam jeszcze wersję jagodową - może akurat będzie lepsza. Jeśli nie, to wyląduje na stopach ;p


Płyn micelarny BeBeauty
Na temat tego micela w ciągu ostatnich tygodni napisano już wszystko :) Mogę dołożyć tylko tyle, że gdyby nie zapach (który dla mnie jest zbyt intensywny) to byłby to produkt idealny. Tani, skuteczny i dla mojej wrażliwej skóry zupełnie bezpieczny. Ale biedronkowi fachowcy jak zawsze wiedzą, który produkt należy wycofać ;p Na szczęście ja również uległam i zrobiłam mały zapas.

Hydrolat z róży bułgarski Zrób Sobie Krem
Używałam go codziennie rano. Nie jest drogi, dobrze odświeża cerę i usuwa pozostałości kremu. Plus za piękny zapach (o wersji rumiankowej, którą go zastąpiłam niestety nie mogę tego napisać...) i wydajność.


Borówkowy peeling do ciała BeBeauty
Tani i dobry, chociaż zbyt delikatny. Plus za baardzo przyjemny zapach i baaardzo niską cenę. Malutki minus za wydajność. Nie wysuszał skóry. W kolejce czeka mango i winogrona (za 5 zł za sztukę szkoda było nie wziąć więcej :)

Cukrowy peeling do stóp Paloma FootSPA
Nie zachwycił mnie tak bardzo jak krem z tej samej serii, ale nie jest to zły produkt. Sporym jego minusem jest wydajność w porównaniu z ceną (ok. 12 zł). Nie rozpuszczał się zbyt szybko, pięknie pachniał i dosyć mocno ździerał. Szkoda tylko, że nie jest nieco tańszy.



Dezodorant do stop Cien
Po raz kolejny: tani i dobry, ale już wycofany. Jakoś dużo w tym denku nazbierało się dyskontowych produktów. Tego delikwenta zastąpiłam rossmannowym dezodorantem Fusswohl, który spisuje się nieco lepiej, a jest w równie atrakcyjnej cenie.

Żel do golenia brzoskwinia&mleko Balea
Mój ulubieniec! Wersja kokosowa nie dorasta mu do pięt. Recenzja tutaj.



Tusz do rzęs Wibo Growing Lashes
Bardzo dobry tusz za kilka groszy. Z moich "rzęs" jako jedyny robi rzęsy z prawdziwego zdarzenia. Nie kruszy się. Niestety bardzo szybko wysycha.

Żel pod oczy i do powiek ze świetlikiem lekarskim i aloesem Flos-Lek
Dobrze radził sobie z opuchlizną i zasinieniem, ale jeśli miałam nieco mocniej podrażnione powieki to niestety szczypał niemiłosiernie. Z ciekawości wypróbowałam wersję z nagietkiem i okazuje się, że paradoksalnie jest delikatniejsza niż ta z aloesem. Tego delikwenta raczej nie polecam (szczególnie osobom z delikatną i skłonną do podrażnień skórą).

Baza pod cienie do powiek ArtDeco
Trwałość cieni była rzeczywiście zaskakująca, ale baza bardzo ciężko się rozprowadzała i była dosyć tempa. A im dalej w las tym było gorzej. Zdecydowanie bardziej polecam bazę z Hean, która jest dużo większa, dużo tańsza i bardziej plastyczna.

Woda perfumowana Pivoine Flora (miniaturka)


Podsumowując: 16 pełnowymiarowych produktów.
A wam jak poszło denkowanie w tym miesiącu?

sobota, 2 marca 2013

Projekt Denko: luty.

Od ostatniego denka minęło zaledwie 28 dni, a ile produktów wylądowało w moim koszu... Sama jestem z siebie dumna :) W tym miesiącu sporo zachwytów - wielu ulubieńców osiągnęło dno. Na pewno do nich wrócę a i wam polecam je wypróbować przy najbliższej nadarzającej się okazji.

 

 Na pierwszy rzut leci relaksująca sól do kąpieli BeBeauty SPA o zapachu lawendy. Myślę, że o niej w najbliższych dniach pojawi się osobny post w ramach małego porównania lawendowych kosmetyków. Póki co odsyłam was do recenzji wersji oliwkowej (tutaj). Tym razem zapach niestety mnie nie zachwycił, ale cała reszta właściwości jest niezmienna :)
Kolejny produkt to wygładzający peeling do ciała z ekstraktem z bzu z serii Z Apteczki Babuni Joanna. Zachwyt, zachwyt i jeszcze raz zachwyt. Mój prywatny KWC w kategorii "zapach" i "peeling" :) Troszkę więcej o nim znajdziecie tutaj. Jeśli czytają to jakieś fanki bzu - gorąco polecam także kąpiel solankową oraz balsam z tej serii. :)


Dno osiągnął także jeden z limitowanych, zimowych żeli Original Source - śliwka&syrop klonowy. Ta wersja zapachowa zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Zapach jest słodki, w pierwszym momencie nieco migdałowy. Zimą takie zapachy to sama przyjemność :) Więcej o żelowych edycjach limitowanych tutaj.
Ze smutkiem żegnam produkt, którego zapach każdorazowo przenosił mnie do gorącego i egzotycznego kraju - najlepiej Maroka. W końcu stamtąd pochodzi olej arganowy, który wchodzi w skład tego produktu. A mowa o olejku pod prysznic z olejem arganowym Yves Rocher. W butelce znajduje się bursztynowy żel, który po kontakcie z wodą zamienia się w delikatną piankę. Zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze. Poziom nawilżenia na duży plus. Nie zauważyłam ŻADNYCH wad :) No może poza ceną, bo produkt niestety do najtańszych nie należy... Ale dla takich doznań zapachowych warto.


Znów skusiłam się na lakier do włosów Taft z kaszmirem. Tym razem tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że ten specyfik nie nadaje się na zimę. Pokornie wracam do Syossa. Jednak Taft ma także swoją zaletę - nie skleja włosów. Latem będzie jak znalazł :)
Wypróbowałam także inną wersję szaponu Cece Of Sweden - z ekstraktem z grejpfruta. Jednak moje włosy zdecydowanie lepiej reagowały na wersję czereśniową, której pozostanę wierna. Co nie zmienia faktu, że jest to bardzo dobry produkt za śmiesznie małe pieniądze (cena w Rossmannie to ok. 11 zł za 500 ml).


No nie podołałam. Obiecywałam sobie, że zrobię drugie podejście, ale ono tylko utwierdziło mnie w przekonaniu gdzie jest miejsce tego produktu. W koszu ląduje druga wersja zapachowa masła do ciała BeBeauty. Była niestety tak samo koszmarna jak cytrynowa, która w denku pojawiła się miesiąc temu. Brr.
Szczegółową recenzję malinowego musu do ciała Balea znajdziecie tutaj.


 Recenzja peelingu do twarzy Joanna Naturia z brzoskwinią pojawi się na dniach - nie będę wyprzedzać faktów :) Powiem tyle: nie miałam temu produktowi nic do zarzucenia.
Odwrotnie mają się jednak sprawy z peelingiem do rąk z solą Cztery Pory Roku. Jego recenzję możecie znaleźć tutaj.


Jeśli chodzi o kolorówkę (a same wiecie jak rzadko pojawia się ona w denkach :) udało mi się wykończyć puder matujący z Kobo w odcieniu 302 Natural Beige. Byłam z niego bardzo zadowolona i z przyjemnością wrzuciłam dziś do koszyka kolejne opakowanie (przecenione z 19,99 na 9,99 zł :)
Dno (dlaczego tak szybko??) osiągnął także daktylowy krem do rąk L'Occitane En Provence. To produkt wręcz kultowy, kilka słów na jego temat pojawi się już niedługo.


Wyjeżdżając wrzuciłam także do kosmetyczki kilka próbek balsamów do ciała. Na szczególną uwagę zasługują dwa od Farmony - Tutti Frutti karmel&cynamon oraz Sweet Secret ciemna czekolada&orzech pistacji. Myślę, że oba prędzej czy później trafią do mnie w wersji pełnowymiarowej.


Kolejną pozycją w zdenkowanej kolorówce jest podkład Revlon PhotoReady w odcieniu 003 Shell. Ze zmianą nosiłam się już od jakiegoś czasu. Póki co przerzuciłam się na True Match, ale dzięki próbce, która  niedawno trafiła w moje łapy (o tym innym razem) mam niesamowitą ochotę na wypróbowanie podkładu mineralnego od Annabelle Minerals.
Do kosza trafiła też przeterminowana już oliwkowo-cytrynowa pomadka Nivea Pure&Natural, z którą bardzo się lubiłam, chociaż nie przynosiła tak natychmiastowych efektów jak ichniejsze masełko (o którym mowa tutaj)


Dno osiągnęły także dwa produkty do włosów które zalegały na mojej półce od miesięcy - olej kokosowy Vatika (przelany do pojemniczka z pompką) oraz maska Henna Treatment Wax. Do oleju na pewno wrócę, gdy znów przyjdzie ochota (i czas) na olejowanie włosów. Maska to śmierdziel niemiłosierny z którym męczyłam się prawie 2 lata.
Wykończyłam także odżywkę do włosów brązowych Balea. Muszę koniecznie zrobić zapas, gdy tylko na mojej drodze stanie drogeria DM (Kaprysku kiedy jedziemy??)


W prezencie otrzymałam też ostatnio dwie kule do kąpieli Sweet Fruit, które niestety nie pachniały zbyt intensywnie. Zużyłam także saszetkę bardzo przyjemnej soli do kąpieli Champs de Provence, która niezmiennie zachwyca mnie szatą graficzną, zapachem i obecnością płatków róży wewnątrz :)

Podsumowując: 16 pełnowymiarowych produktów.

 A teraz przyszedł marzec, a ja walczę dalej :)
Jak wam idzie odciążanie swoich kosmetyczek i półek w łazience?
Podsyłajcie mi linki do waszych postów denkowych, chętnie zobaczę co polecacie, a czego lepiej unikać :) 

niedziela, 18 listopada 2012

wiele obiecujący produkt , który okazał się być bublem .


Czyli Czterech Pór Roku ciąg dalszy .
Tym razem mowa o 2-fazowym peelingu do rąk z solą .

Jestem fanką peelingów wszelkiego rodzaju , więc bardzo się ucieszyłam , gdy po blogerskim spotkaniu odnalazłam ten produkt w jednej z toreb . W dodatku z oliwą z oliwek ? Zachwyt po całości :) Od razu rzuciłam się do testowania .
Starałam się regularnie używać go ostatnie dwa miesiące .

To mocny ścierak . W oliwie z oliwek zanurzone są duże i ostre kryształki soli . Nie jestem przekonana czy dla dłoni nie jest on jednak za ostry . Ostrzegam - peeling pozostawia po sobie na dłoniach tłusty film , nie każdy to lubi . Mi osobiście to nie przeszkadzało . Skóra po zastosowaniu tego produktu była gładka i przyjemnie natłuszczona .

 A dlaczego obwołałam go mianem 'bubla' ?
Z powodu jego wyjątkowo nieporęcznego opakowania .
Buteleczka posiada dozownik z wyjątkowo wąską dziurką , przez którą wylewa się duża ilość oliwy , ale sól już niekoniecznie . Ostatecznie w opakowaniu pozostaje nam cała masa (w moim przypadku ponad połowa opakowania!) kryształków i ani troszkę oliwy . Jedynym wyjściem było rozcięcie butelki i wydłubanie resztek produktu .
Zdecydowanie wygodniejszą formę ma np. peeling do dłoni lub stóp od Paloma SPA (niedługo pojawi się recenzja ich kremu do stóp , którym jestem zachwycona) , który umieszczony jest w płaskim słoiczku (jak masła do ciała) .

A tak na prawdę dosypując do oliwy z oliwek nieco soli lub cukru możemy samodzielnie i za grosze zrobić podobną miksturę . Ja raczej ponownie się na ten peeling nie skuszę .

Za 120 ml produktu zapłacimy ok. 8 zł .

A wy ? Miałyście do czynienia z tym produktem ? Jakie są wasze wrażenia ?

środa, 14 listopada 2012

spotkanie z czterema porami roku .


Jakoś nigdy nie pałałam specjalnym uczuciem do kosmetyków z Czterech Pór Roku . Gdy w paczce od PharmaCF , którą dostałyśmy na spotkaniu blogerek odnalazłam kilka kosmetyków tej marki , byłam ciekawa czy wzbudzą one moją sympatię . Na pierwszy ogień poszedł kosmetyk , którego byłam najbardziej ciekawa :
intensywnie nawilżający balsam do ciała z ecojabłkiem Ecodermine .

Co według producenta działa na naszą skórę ?
jabłko z upraw organicznych (zmiękcza i wygładza skórę)
jagoda acai (odżywia i przyspiesza odbudowę naskórka)
masło shea (intensywnie nawilża i łagodzi podrażnienia)
olej słonecznikowy (chroni skórę przed wysuszeniem)

Co wzbudziło moją sympatię ?
Przede wszystkim jego naturalny skład . Balsam nie przesuszał i nie podrażniał mojej skóry , wręcz przeciwnie , następnego dnia była ona nadal przyjemnie nawilżona (nieco tłusta , ale to nie jest dla mnie duży minus) .
Brak parabenów i silikonów w składzie działa na jego duży plus .
Dostępność i cena też na plus (ok. 8 zł za 250 ml) .
Problem stanowiła dla mnie jego wydajność - moim zdaniem słaba .
Opakowanie typowe dla balsamów . Jednak produkt ciężko wydobyć z opakowania (w moim przypadku usilne próby wyciśnięcia go często nie przynosiły upragnionego skutku , dziwne ?)
Dosyć opornie się rozprowadza i długo wchłania .
Dużym plusem jest przejrzysty opis na opakowaniu , jednak szata graficzna nie przyciąga zbytnio uwagi .
Zapach świeży , ale niekoniecznie w moim guście . Nie utrzymuje się on długo na skórze (znika po około godzinie) .
Jabłko lekko wyczuwalne :)


Nie jest to zły balsam . Produkt jest godny uwagi jednak nie oszalałam na jego punkcie . Jak na kosmetyk ze słowem 'eco' w nazwie , ma bardzo przyjazną cenę . Na pewno warto wypróbować , myślę , że na zimę się sprawdzi , ale czy kupię ponownie ? Niekoniecznie . Mam innych ulubieńców w tej kategorii , którym póki co pozostanę wierna ;)

poniedziałek, 10 września 2012

post dla blogerek o mocnych nerwach czyli ... łupy zlotowe :)




Spodziewałam się jednej , no może dwóch torebek . Może jakiegoś balsamu , może jakiegoś lakieru , niegłupio gdyby trafił się też jakiś brązer lub róż . Ale to co otrzymałyśmy na Spotkaniu Śląskich Blogerek przeszło moje najśmielsze oczekiwania .

Monika , musisz przyznać , że targanie tych wszystkich toreb do samochodu przez pół Katowic było nie lada sztuką ? :)

A co się kryło w tych wszystkich paczkach ?


Od firmy Diadem otrzymałyśmy katalog oraz cztery produkty :
lakier do paznokci , róż do policzków , potrójne cienie do powiek oraz podkład matujący .

Przesympatyczna przedstawicielka Diademu zapoznała nas nieco z kosmetykami ,
które będziemy testować i pokrótce opowiedziała nam o firmie .
Tutaj możecie znaleźć produkty tej marki .

Nigdy nie miałam styczności z kosmetykami marki Diadem , więc czuję , że to one pójdą na pierwszy ogień jeżeli chodzi o testowanie (szczególnie , że kolor różu i lakieru wyjątkowo przypadł mi do gustu) .


Dzięki paczce od Venity odkryłam , że ta firma w swoim asortymencie posiada dużo więcej produktów niż tylko farby do włosów . Otrzymałam szamponetkę (całe szczęście trafił mi się brąz :) , krem do rąk z masłem karite , wygładzającą odżywkę  do paznokci , a także saszetkę samoopalacza , odżywki do włosów i brokatu .
Tą paczkę zawdzięczamy przemiłej Ali z PoradnikaBezradnika


W paczuszce od firmy Paese krył się lakier w kolorze krówki .


Paczka od Vipery - kilka interesujących lakierów , róż , brązery , kredki , korektory czy błyszczyk .
Kilka produktów mi się zdublowało więc pewnie oddam je w dobre ręce :)
Paczki od Vipery trafiły w nasze łapki dzięki Matleenie i Ewelinie z bloga Elizabeth Harmony .


Farmona rozpieściła nas masą próbek oraz przepysznie pachnącym balsamem i peelingiem .


Od firmy Miraculum otrzymałyśmy sporo różności : począwszy od maseł do ciała , przez cień , peeling , serum , na kremie do depilacji skończywszy . Większość z tych produktów już dawno chciałam przetestować więc jestem bardzo zadowolona :)

Za zdobycie od firmy Miraculum tylu cudów dziękujemy Siulce :)


Agnieszka z bloga Angel MakeUp World rozpieściła nas małymi pakuneczkami - w każdym z nich krył się produkt Pat&Rub . Mi udało się trafić na relaksujący balsam do rąk z trawą cytrynową i kokosem - już jestem nim zachwycona .

Otrzymałyśmy też próbki kremu Corine de Farme .


Cztery Pory Roku podarowały nam cały arsenał kremów do rąk (przed zbliżającą się zimą - akurat :) , ciekawy dwufazowy peeling dla dłoni oraz masełko i balsam do ciała - wszystko o pięknych , owocowych zapachach :)


Pianka i lakier - rzecz zawsze przydatna :)


Head&Shoulders niestety trafi w inne ręce , ale odżywkę Pantene z miłą chęcią wypróbuję na moich włosach .


Z produktami Olay do tej pory nie miałam okazji spotkać się oko w oko więc czekam niecierpliwie na tą konfrontację . :)
Za Wellę , Pantene , Olay i Head&Shoulders dziękujemy Redhead :)


Cleanic zaopatrzył nas w patyczki , waciki , chusteczki ...
Przytargała je do Kredensu aż z placu Andrzeja Ala .


Otrzymałyśmy też trzy zapachy od PharmaCF . Pierwszy raz mam z nimi styczność , ale dwa z nich już wyjątkowo przypadły mi do gustu .


Uff dobrnęłyście do końca :) Ostatnia paczka od firmy Venus . Kolejne balsamy , kolejne chusteczki , płyn do higieny intymnej i inne cudaczki ... Oraz coś na co cieszę się najbardziej - żurawinowa pianka do golenia . Już nie mogę się doczekać jej zapachu :D
Cała ta paczka również trafiła w nasze ręce dzięki Craving for beauty .


A teraz pora na głośne DZIĘKUJEMY !!
Pora zabrać się do testów :)

A kilka słów o spotkaniu (jeśli przegapiłyście tą notkę) znajdziecie tutaj .

sobota, 16 czerwca 2012

Projekt Denko : maj i połowa czerwca .

Z racji matur odpuściłam sobie robienie osobnego , majowego Projektu Denko . Widziałam , że dużo kosmetyków mam już na wykończeniu , więc chciałam poczekać i zrobić post z dwóch miesięcy . Jednak ostatnio sporo rzeczy przybyło do mojej 'denkowej' torby i doszłam do wniosku , że powinnam się wam pochwalić moimi wykończeniami ;)

Więc oto moje denko majowe i w 1/2 czerwcowe ;)


Alterra Szampon regenerujący figa i makadamia dla włosów osłabionych i łamliwych
Alterra Szampon dodający objętości papaja i bambus dla włosów delikatnych i pozbawionych witalności
Z tych dwóch przetestowanych przeze mnie szamponów od Alterry zdecydowanie wybieram numer 2 . Nie wiem czy to tylko moje wrażenie , ale lepiej się pienił a poza tym miał znacznie przyjemniejszy zapach . Dużą wadą obu tych produktów jest fakt , że są bardzo niewydajne . Przy cenie 10 zł i 200 ml objętości starcza mi na max 2,5 tygodnia ... Mimo tego kupiłam kolejną butelkę . Głównie dlatego , że żaden szampon tak dobrze nie domywa oleju i nie sprawia , że moje włosy tak ładnie błyszczą .

Szampon BabyDream 
Pisałam już o nim w kwietniowym Projekcie Denko i moje zdanie niestety się nie zmieniło . Kiedy odkryłam Alterrę , tego szamponu używałam już tylko do mycia pędzli . I w tej roli sprawdza się całkiem przyzwoicie , jednak trochę ciężko się z nich zmywa i pozostawia bardzo intensywny zapach .

Farba do włosów Multi Cream Color Joanna
Z natury mam ciemne włosy . Jednak farby np. Garnier zwykle całkiem ładnie je farbowały i widać było efekt . Odwotnie było niestety z Joanną . Moje włosy po farbowaniu były co prawda ładnie odżywione , jednak wyglądały jakbym potraktowała je szamponem koloryzującym , a nie farbą . Zalety ten produkt ma dwie - po pierwsze jest tańszy niż Garnier , kosztuje ok 8-9 zł , po drugie ma dużo łatwiejszy sposób przygotowywania farby , nie wymagający od nas brudzenia misek , miseczek i innych dupereli - wszystko mieszamy w buteleczce i nakładamy farbę bezpośrednio na włosy .


Dezodorant Dove GoFresh pomegranate&lemon werbena
Nie lubię dezodorantów , które zapachu nie mają . Ten miał bardzo świeży i słodki zapach owoców . Nie mam problemów z nadmierną potliwością więc u mnie spełniał swoje zadanie bez zarzutu .

Odżywczy balsam do ciała słodka śliwka i wanilia Avon
Rewolucji nie było niestety . Balsam przyjemny , szybko się wchłaniał , dosyć wodnista konsystencja . Ale to był chyba ostatni raz kiedy się skusiłam na avonowy balsam . Wszystkie pachną identycznie . I w dodatku bardzo intensywnie . Zazwyczaj balsamuję się przed snem , a ten zapach wcale nie pomagał mi w zasypianiu . Dłuuuuugo go wykańczałam ...

Peeling biała czekolada i wanilia Isana
Każdy go zna , każdy czytał o nim już tryliony razy . Męczył mnie jego przesłodzony , waniliowy zapach , jakoś te zapachy wanilio- i czekoladopodobne zazwyczaj mnie jednak nie przekonują (bodyshopowa Chocomania też mi się nie podoba) . Ścierał całkiem przyzwoicie , ale nie żal mi , że to limitka . Tęsknić nie będę .

Superskoncentrowane serum modelujące do biustu Eveline
Nie wiem czy to siła sugestii , ale moim zdaniem to działa ! ;) Moje piersi do małych nie należą (miseczka E i wyżej) , więc mam należyte warunki do testowania ;) Za taką cenę (15 zł) jestem skłonna używać tego produktu regularnie . Przy cowieczornym smarowaniu przez około 2 miesiące zauważyłam , że skóra na moim biuście stała się rzeczywiście bardziej sprężysta , wygładzona i przyjemnie nawilżona . Czy polecam ? Tak tak tak ! Czy będę do tego wracać ? O tak !!


Żel pod prysznic Original Source Raspberry & Vanilla Milk
Mydło w płynie Original Source Raspberry & Vanilla Milk
Cóż tu wiele pisać - miłość od pierwszego powąchania ;) Inne zapachy tej firmy aż tak mnie nie zachwycają . Napewno wrócę do tego produktu gdy wykończę moje żelowe zapasy (o ile mi się to kiedyś uda ;p) . Mydła w płynie niestety zniknęły z Rossmanna . Ktoś wie dlaczego i czy wrócą ??


Coconut Body Butter Hawaiian Tropic
Dużym plusem produktu była fajna konsystencja masła i szybkie wchłanianie się . Minus - bardzo intensywny i mało kokosowy zapach . Ja chyba mam jakiś przewrażliwiony nos ;p Ale mimo wszystko wolę delikatniejsze produkty .

Głęboko odżywczy krem do rąk i stóp Ziaja
Niewielu innym produktom jestem tak wierna jak temu kremowi . Niewiele innych produktów tak dobrze spełnia swoje zadanie . Pomarańczowa Ziaja dla moich stóp jest niezastąpiona . Zaczynam kolejne (które to już ??) opakowanie . Gdybym tylko była bardziej regularna ...


Zimowy krem do rąk z żurawiną , miodem i mlekiem Cztery Pory Roku
Na początku zachwycił mnie swoim zapachem , niestety nie zdołał ująć mnie swoim działaniem .. A zapach po pewnym czasie stał się mdlący i zbyt intensywny . Fajny był jedynie jego niewielki rozmiar , można go było nosić w torebce .

Podkład rozświetlający Revlon PhotoReady 003 Shell
Kupiłam kolejną buteleczkę , ale zastanawiam się czy jednak nie wypróbować czegoś innego . Tu pisałam o nim kilka słów . Jedyne co mogę dodać to to , że nie nadaje się on dla osób , które muszą coś przykryć . Ja używam go tylko po to żeby nieco wyrównać koloryt i rozświetlić cerę .

Krople przyspieszające wysychanie lakieru Express Dry Drops Essence
Pisałam o nich tutaj . Narazie pozostaję im wierna , chociaż korci mnie by wypróbować te z Inglota .


Perfecta Spa Maska-serum i wulkaniczny peeling do stóp
Tutaj znajdziecie jego recenzję .


Sól do kąpieli o zapachu mandarynki Naturia Joanna
Czekam na okazję , żeby popędzić do Shleckera po więcej (było jeszcze kilka zapachów do wyboru) . Cudna była . Teraz na przetestowanie czeka sól z Bielendy o zapachu granatu ;)


Nawilżające chusteczki oczyszczające aloe vera do skóry suchej i wrażliwej Alterra
Lubię korzystać z nich przy okazji różnych wyjazdów . Dobrze zbierają pierwszą warstwę makijażu , resztę domywam micelem z Biedronki . Specyficznie pachną , nie każdego ten zapach może przekonać . W opakowaniu znajduje się 25 sztuk , a kosztują jakoś 3 zł (często też są w promocji) . Co dziwne - nie podrażniają mnie . Pewnie w czasie wakacji częściej będę z nich korzystać . W domu ostatnio używam mleczka nagietkowego Ziaja .

Podsumowując: 15 pełnowymiarowych produktów.

Żegnam się z wami ja (i Sting w tle) ;*

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...