Może już nieco po fakcie (chociaż nigdy nie wiadomo - zima może jeszcze uderzyć z całą mocą :D), ale przygotowałam dla was porównanie limitowanych edycji żeli pod prysznic wypuszczonych tej zimy przez Original Source i Balea.
Konsystencja: galaretowata, duży minus za brak "niekapka", który posiadają żele dostępne w stałej ofercie - sporo żelu może się przypadkowo wylać (np. przy próbie powąchania w sklepie :D)
Piana: żel pieni się średnio.
Zapach: dostępne są dwie wersje zapachowe - śliwka&syrop klonowy lub pomarańcza&lukrecja. Sama nie wiem, która z nich jest bardziej smakowita. Pierwsza kompozycja początkowo pachniała mi jakby migdałami. Po drugiej niestety nie możemy spodziewać się prawdziwej pomarańczy. Zapach jednak jest 'ciepły' i otulający. Sporym minusem jest fakt, że zapach momentalnie wyparowuje. Nie czuć go zupełnie na skórze.
Nawilżenie: słabe. Wręcz przeciwnie - żel niestety wysusza skórę.
Wydajność: średnia, przez nieuwagę można wylać sporą ilość produktu.
Opakowanie: nawiązuje do zimy - żele ubrane są w 'norweskie sweterki', z jednej strony opakowania znajduje się chropowata powierzchnia uniemożliwiająca wyślizgnięcie się butelki z dłoni.
Kolor: intensywny pomarańcz lub fiolet (zależnie od wersji zapachowej)
Dostępność: drogerie Rossmann (żele ciągle są dostępne)
Cena: ok. 9 zł/250 ml
Podsumowując: 3,5/5
Punkty zostały odjęte głównie za momentalnie ulatniający się zapach, brak 'niekapka' oraz wysuszenie skóry. Dodatkową informację stanowi fakt, że żele są wegańskie (może to kogoś zainteresuje:) oraz nie są testowane na zwierzętach.
Konsystencja: typowa dla żeli pod prysznic, niezbyt wodnista.
Piana: żel pieni się intensywnie. Brak zastrzeżeń :)
Zapach: naturalny i słodki w butelce, na skórze lub gąbce już niekoniecznie. Plus za utrzymywanie się zapachu na skórze przez jakiś czas po kąpieli. Mamy do wyboru dwie wersje: figa&czekolada oraz wiśnia&migdał. Na półkach DM możemy odnaleźć także pasujące do nich lotiony do ciała.
Nawilżenie: nie wysusza, ale też nie nawilża skóry.
Wydajność: na duuży plus, kiedy ja je zużyję... ;p
Opakowanie: przyjemna szata graficzna, samo opakowanie zwyczajne, niezbyt wyróżniające się.
Kolor: mlecznobiały.
Dostępność: żele dostępne są tylko w sieci drogerii DM, która niestety jest niedostępna w Polsce. Można ich szukać także na allegro.
Cena: w przeliczeniu ok. 6-8 zl
Podsumowując: 4/5
Punkt odjęłam za dostępność. Generalnie polecam żele Balea - są tanie, wydajne i mają fantastyczne zapachy :)
Jeśli tylko macie do nich dostęp - bierzcie w ciemno :)
Testowałyście któreś z tych żeli?
Jakie są wasze wrażenia? :)
Zapachy muszą być smakowite ;D
OdpowiedzUsuńBalea mnie ciekawi :>
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie miałam, ale bardzo mnie kusi balea:)
OdpowiedzUsuńŻele są jeszcze do zdobycia na allegro więc warto poszukać :)
UsuńMam te dwa żele OS - i też więcej zużyłam fioletowego. Nie jestem zbytnio zadowolona, chociaż co do tego wysuszenia, to bardziej mnie pomarańczowy wysuszył.
OdpowiedzUsuńJa fioletowy już zdenkowałam - wyjątkowo przypadł mi do gustu ten zapach :) Co do wysuszenia - nie zwróciłam uwagi, żeby po użyciu któregoś z nich było gorzej.
UsuńMoże nawet i lepiej, że ja nie uległam tym żelom z OS ;))
OdpowiedzUsuńŻele jak żele szczerze powiedziawszy. Myślę, że te ze stałej kolekcji są nieco lepsze. Zapach przede wszystkim jest trwalszy.
UsuńMi akurat oba OS'y w miarę pasowały, choć miałam w życiu ciekawsze produkty :)
OdpowiedzUsuńDla mnie żele zimowe OS to śmierdzielki ;/ Tak wiem jestem inna i dobrze mi z tym ;p
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej zaoszczędziłaś ;p
UsuńMam żel Balea, ten figowo-czekoladowy. Pachnie przecudownie. Co do działania to niewiele na razie mogę stwierdzić, bo za krótko go używam.:)
OdpowiedzUsuń