Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Farmona. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Farmona. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 listopada 2013

Projekt Denko: październik i listopad.

Zapraszam was dzisiaj na denko jakiego nie było. Powiedziałabym nawet, że denko-gigant. Uwierzycie, że dałam radę wykończyć tyle produktów w ciągu dwóch miesięcy? :)


Odżywka do włosów z olejkiem eterycznym z rozmarynu i liściem oliwnym
Ultra Doux Sekrety Prowansji
Mam wrażenie, że ta odżywka jest nieco zbyt rzadka. Jednak nie obciążała włosów i nadawała im ładny połysk, a w dodatku jej zapach jest fantastyczny a skład nie najgorszy :)
Wersja z karite jest nieco gęściejsza i myślę, że to jej pozostanę wierna.


Lakier do włosów Megamocne utrwalenie Syoss
Mój ulubiony hełmmejker, niezastąpiony jeśli chodzi o utrwalenie włosów na cały dzień, także w deszczowe dni, które zawsze były zmorą dla mojej grzywki.


Suchy szampon Isana
Tańsza alternatywa dla Batiste, jednak posiada jedną, zasadniczą wadę: dusi okrutnie. Po jego wykończeniu zaczęłam używać Batiste dla brunetek i czuję, że to on stanie się moim ulubieńcem. Jeśli chodzi o działanie Isany - nie mam jej nic do zarzucenia, jednak jeśli szukacie szamponu, który będzie także nadawał włosom objętości, to w tym wypadku nie było najlepiej.


Żel do golenia dla skóry wrażliwej Cien
Mój ulubiony, jednak wycofany już żel do golenia. Delikatny i pięknie pachnący, tworzył bardzo gęstą pianę i w dodatku nie kosztował milionów. Teraz pora znaleźć coś nowego (albo zamówić na allegro zapas żeli Balea).


Szarlotkowe masło do ciała Sweet Secret Farmona


Płyn do kąpieli z pomarańczą i olejem imbirowym Original Source
Rewelacja! Pojawi się o nim osobny post :) Intensywny zapach, piękna, gęsta piana. Ulubiony, na równi z wersją lawendową.


Peeling do stóp z kwasami owocowymi AHA i naturalnym pumeksem BeBeauty
Dosyć słabo zdzierający peeling, który kupuję z uporem maniaka, bo jakoś nie mogę znaleźć nic mocniejszego, a w równie niskiej cenie. Możecie polecić mi jakiś dobry peeling do stóp?


Łagodny szampon Olsson Skandinavia


Peeling pod prysznic z pomarańczą i cukrem trzcinowym Alterra


Naturalny oliwkowy płyn do higieny intymnej z kwasem mlekowym i olejem oliwkowym Ziaja
Nie do końca taki naturalny, bo z SLS na samym początku składu i z innymi dziadostwami na dalszych miejscach. Przerzucam się na Facelle, która jest tańsza i ma zdecydowanie bardziej przyjazny skład.


Z serii "Denkuję po przyjaciółce":
Odżywka do włosów z wyciągiem z mango i aloesu Balea
Oh i ah. Ten zapach. Dobrze, że w moich zapasach mam jeszcze zestaw szampon+odżywka w tej samej wersji zapachowej...


 Olejek pod prysznic z olejkiem arganowym Yves Rocher
Jeden z ulubionych produktów do kąpieli, którego od kilku miesięcy po prostu nie może zabraknąć w mojej łazience. Zapach, który przenosi nas w ciepłe, egzotyczne kraje (i przy okazji pozostaje na skórze na dłuższy czas), żel, zamieniający się w delikatną pianę... Oh!


Złuszczający peeling do ciała Swedish Spa Oriflame


Pianka do kąpieli z oliwkami i mlekiem ryżowym Green Pharmacy
Stosunkowo tania (ok. 7 zł) jak na swoją (aż litrową) pojemność pianka do kąpieli o subtelnym, jednak bliżej nie sprecyzowanym zapachu. Płyn (bo w takiej postaci znajdował się ten produkt w butelce) tworzył przyzwoitą pianę, a zapach utrzymywał się praktycznie przez cały czas kąpieli.


Balsam do rąk Terapia dla dłoni z goździkiem, imbirem, cynamonem i szałwią Pat&Rub
Zabijcie mnie, ale... nie podzielam zachwytów. Mając do wyboru dwa kremy do rąk w tak zaporowej cenie, wybrałabym jednak L'Occitane. Doceniam świetny skład, ale ani poziom nawilżenia, ani opakowanie, ani już tym bardziej zapach (po raz kolejny) nie przekonały mnie, że warto zainwestować w ten produkt.


Micelarny żel nawilżający do mycia twarzy BeBeauty
Żel do którego powracam już nie pierwszy raz. Delikatny, ale dobrze doczyszczający skórę twarzy. W dodatku tani jak barszcz. Nie pieni się zbyt intensywnie, co lubię. Nie podrażnia mojej wrażliwej i przesuszającej się skóry. Nie mam planów zmiany na nic innego :)


Nawilżane chusteczki wersja odświeżająca oraz o zapachu melona Frotto
Mokre chusteczki dostępne w Lidlu. Małe opakowanie, więc skusiłam się z myślą o podręcznej, torebkowej kosmetyczce. Zapach melonowych okrutnie sztuczny. Zaś wersja orzeźwiająca zapach miała dosyć specyficzny. Na szczęście nie wysychały zbyt szybko i spełniały swoje zadanie dobrze, ale jednak zapachy były dla mnie zbyt męczące. Mówię nie.


Zmywacz do paznokci o zapachu truskawki i passiflory Essence
Zmywacz, który pokochałam i mam nadzieję, że odnajdę go jeszcze w Hebe. Co za zapach :) W dodatku skuteczność też pierwsza klasa. Jedyne do czego mogę się przyczepić to wielka dziura, przez którą, przy odrobinie nieostrożności, może się wylać zbyt wiele.


Z serii "Denkuję po przyjaciółce":
Odżywcza maska jajeczna z ekstraktem z żółtka i z olejem rycynowym dla włosów rozjaśnianych i farbowanych Z Apteczki Babuni Joanna
Maska, której miałam okazję użyć zaledwie 4 razy, ale już wiem, że chcę więcej. Przyjemny zapach (chociaż hasło "jajeczna" tego nie sugeruje), wygodne opakowanie, niska cena, efekt wygładzonych, nieobciążonych włosów. W dodatku na włosach wystarczy trzymać ją ok. 2 minuty (idealne dla takich niecierpliwców jak ja).


Żel pod prysznic z wyciągiem z owoców arbuza i korzenia rabarbaru Labell
Zachwyt ostatnich miesięcy. Czytają mnie jakieś fanki rabarbaru? Biegnijcie do Inter Marche. Używanie tego żelu to czysta rozkosz.


Szampon Babydream
Do mycia włosów? Nie, nie, nie. Nieźle za to nadawał się do mycia pędzli, jednak pozostawiał po sobie dosyć intensywny zapach, co po pewnym czasie zaczęło mi przeszkadzać. Raczej już do niego nie wrócę.


Antybakteryjny żel do rąk o zapachu mango The Body Shop
Rozkosz dla nosa. Po wykończeniu innych zalegających mi w zapasach buteleczek z tymże specyfikiem, skuszę się na wersję grejpfrutową.


Krem do stóp z 10% urea Balea
Nie jestem wzorem do naśladowania jeśli chodzi o pielęgnację stóp. Marudzić to ja potrafię, że suche, że nieładne, ale z regularnością smarowania to u mnie nie jest najlepiej. Ten krem, o którym swego czasu było głośno w blogosferze, zużywałam prawie rok. Treściwy, przyjemny, jednak przy mojej nieregularności ciężko powiedzieć coś więcej na temat jego skuteczności. Tani był, więc jeśli macie dostęp do kosmetyków Balea - kupujcie i próbujcie :)


Odżywczy balsam do ciała pod prysznic Nivea


Ze zużytych próbek na uwagę zasługuje kolejna już zużyta przeze mnie próbka kremu do rąk z 20% masła shea od L'Occitane. Polubiłam go za jego treściwość i świetne nawilżenie, choć niekoniecznie za cenę. Polubiłam się też bardzo z czyścikiem do twarzy Lush Angels on bare skin, z którym mogłam się zapoznać dzięki Ani. Skłamałabym, gdybym napisała, że nie nabrałam ochoty na pełnowymiarowe opakowanie. Ten zapach lawendy...

Skąd wziął się cykl "Denkuję po przyjaciółce"? Moja droga A. zdecydowała się na keratynowe prostowanie włosów i dzięki temu dostałam w spadku kilka otwartych produktów do włosów z hasłem "wykończ albo wyrzuć". W większości więc opinie oparte są na 2-3 użyciach, jest to dosłownie pierwsze wrażenie na temat produktu :)

Podsumowując: 24 pełnowymiarowe produktów.

czwartek, 4 lipca 2013

Projekt Denko: czerwiec.


Peeling solny z rumiankiem i imbirem Green Pharmacy - recenzja tutaj

Waniliowy krem do ciała z dodatkiem indyjskich daktyli - recenzja tutaj
Do mojej recenzji muszę dodać jedno - jaki on był wydajny ... ;o


 Żel pod prysznic Guava Balea
Kolejny żel od Balea, który pokochałam od pierwszego powąchania. Prawdziwie pobudzający zapach dzięki któremu czułam lato nawet w te parszywie pochmurne dni :) Dodatkowy plus za bardzo niską cenę. Minus jak wiadomo za dostępność :( Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych miesięcy sama będę miała okazję zawitać do DM i zrobić mały zapas :)

Kremowe mydło pod prysznic o zapachu pomarańczy Ziaja
Za zapachem tego produktu przepadam równie mocno. Na jakiś czas odłożyłam go w kąt, ale wróciłam i zapałałam do niego jeszcze większa miłością :) Dobrze łączy się też z kawą dając świetny i ciekawie pachnący peeling. W dodatku kosztuje grosze, a jego pojemność to aż 500 ml. To lubię :)


Lakier do włosów Shine&Hold Syoss bardzo mocne utrwalenie
 Lubię ten lakier, ale zdecydowanie lepiej sprawdziła się u mnie wersja zielona.

Szampon pokrzywowy do włosów przetłuszczających się Barwa Ziołowa
Obawiam się, że moje zachwyty na temat szamponów od Barwy wyraziłam nieco ... zbyt szybko. Okazało się, że po dłuższym stosowaniu włosy niemożliwie przetłuszczają się. Szampon kosztuje grosze (ok. 3-4 zł za butelkę), pięknie pachnie (osobiście uwielbiam ziołowe zapachy), ale niestety to nie jest to czego moje włosy w tej chwili potrzebują. Pozostały mi w zapasie dwie butelki, będę ich używać na zmianę z szamponami Balea lub Cece of Sweden, na które moje włosy reagują dużo lepiej.


Kremowe mydło w płynie o zapachu bzu koroLOVE Joanna - recenzja tutaj

Mydło w płynie z limonką i zieloną herbatą Balea
Wychodzi na to, że Balea to zawsze dobry wybór :) Mydło tanie, pachnące prawdziwie orzeźwiająco.


Nawilżane chusteczki Babydream z aloesem
Punkt obowiązkowy w mojej torebce w tak upalne dni. Punkt obowiązkowy na mojej toaletce podczas codziennego makijażu. Te chusteczki kosztują grosze i są nie-za-stą-pio-ne! Ale przestrzegam przed kupowaniem wersji z 80 chusteczkami - raz skusiła mnie cena, ale żałowałam mojego skąpstwa, ponieważ mniej więcej od połowy opakowania chusteczki były już praktycznie suche.

Hipoalergiczne chusteczki do higieny intymnej Venus
Wbrew przeznaczeniu zużyłam je podczas codziennego makijażu. Nie przypadły mi jednak aż tak do gustu, głównie ze względu na niezbyt przyjemny zapach i lepką warstwę, którą po sobie pozostawiały.


Antyperspirant Fa NutriSkin Natural fresh
Oj nie polubiłam się z tym panem. Ani z jego zapachem. Ani z jego działaniem. Lub raczej brakiem działania. Nie sprawdził się w trakcie sesji. Średnio sprawdzał się w trakcie upałów. Nie, nie, nie.

Naturalny oliwkowy płyn do higieny intymnej z kwasem mlekowym i olejem oliwkowym Ziaja
Bardzo dobry produkt. Na tyle dobry, że kupiłam kolejną butelkę. Tym razem większa i z pompką. Nie podrażniał, a nawet można zaryzykować stwierdzenie, że delikatnie nawilżał.

Regenerujący krem do rąk Arctic Natural Care Venita
Nie spodziewałam się, że to powiem, ale ... to świetny produkt :) Niestety mało dostępny. Ten krem ujął mnie neutralnym zapachem i krótkim czasem wchłaniania się. Wiem też, że do drogich nie należy. Rzeczywiście widziałam jego działanie i mimo niezbyt dobrego składu polubiłam się z nim :)


Krem rozświetlający Corine de Farme
Kolejny produkt Corine de Farme, który drażnił mnie swoim zapachem. Jeśli widzę, że produkt jest hipoalergiczny to liczę na to, że będzie również bezzapachowy. Najwyraźniej CdF nie wychodzi z takiego założenia. Nie zauważyłam specjalnego działania tego kremu więc raczej nie zdecyduję się na pełnowymiarowe opakowanie. Doceniam za to jego konsystencję - coś jakby żelową. Bardzo szybko się wchłaniał, nie ważył się pod podkładem. Rozświetlenia jednak nie zaobserwowałam.

Podkład mineralny kryjący Annabelle Minerals Natural Fairest
Ta próbka zdecydowanie zachęciła mnie do przerzucenia się na minerały. Gdy tylko skończę mojego True Matcha, robię zamówienie na AM :)

DKNY Pure
Przyjemny i względnie długo trzymający się na mojej skórze zapach. Ale nie uwiódł mnie na tyle, żebym kupiła pełnowymiarowy flakonik.

Żel do usuwania skórek Eveline
Bardzo wydajny produkt, który dobrze zmiękczał skórki i ułatwiał ich usuwanie. Kiepski jest jedynie pomysł na dozownik - ciężko wydobyć z niego resztę produktu. 

Podsumowując: 14 pełnowymiarowych produktów.

Miałyście okazję wypróbować któryś z tych produktów?
Ściskam! O. :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Słodkie odkrycie .

Ostatnio wśród moich ulubieńców w kategorii 'pielęgnacja' pojawiło się kilka produktów, których stosowanie sprawia mi niemałą przyjemność. Przyznajcie - wam pewnie też wyobraźnia (i ślinianki) zaczynają mocniej pracować, gdy czytacie "korzenne pierniczki z lukrem" czy "szarlotka z bitą śmietaną i cynamonem". I wyobraźcie sobie, że te kosmetyki właśnie tak pachną - zero przesady.
Gdybym wreszcie(!) zdołała przejść na dietę (a przynajmniej odstawić słodycze) te kosmetyki stałyby się ich substytutem... O czym mowa? O trzech produktach z serii Sweet Secret od Farmony. Dwa z nich z tego co wiem są limitowane i nie jest dobrze z ich dostępnością - musiałam się trochę naszukać. Ale było warto :) Zapraszam na małą recenzję.



 Z jednej strony ciągle nie jestem przekonana do kupowania peelingów. Mało który kosztuje poniżej 10 zł, żaden nie jest wystarczająco wydajny, a taką samą miksturę możemy zrobić w domu używając najtańszej kawy (ewentualnie połączenia cukru lub soli + oliwa z oliwek). Z drugiej strony czując taki zapach nie mogę się powstrzymać i myślę sobie, że od czasu do czasu można się skusić na taką rozpustę :)

 Pierwszy z produktów, o których chciałam wspomnieć to niestety już zdenkowany piernikowy peeling cukrowy do ciała. Intensywnie korzenny zapach i mocne zdzieranie. To lubię :) Pozostawia na skórze delikatną, natłuszczającą warstwę dzięki czemu nie wymaga późniejszego zastosowania ciężkich maseł do ciała (dla suchszej skóry wystarczy ewentualnie jakiś lotion). Drobinki nie rozpuszczają się zbyt szybko, peeling ma zbitą konsystencję. Tak jak już wspominałam - jedynym minusem jest jego dostępność. Udało mi się go wypatrzeć w "Drogerie Polskie". Teraz pora na wypróbowanie wersji migdałowej - mam nadzieję, że gdzieś jeszcze ją zdobędę.
Cena: 12,50 zł
Pojemność: 225 ml

 

Kolejne dwa słoiczki zawierają masła do ciała o zapachu szarlotki z cynamonem i bitą śmietaną oraz wanilii i indyjskich daktyli. Pierwsze z nich pachnie nieco kwaskowato, zapach baaardzo długo utrzymuje się na skórze. Sama rozkosz. Drugi jest zdecydowanie delikatniejszy, ale równie przyjemny. Ta wersja zapachowa jest w stałej ofercie Sweet Secret, jeśli chodzi o szarlotkę - musimy się nieco naszukać :) Masła mają zbitą konsystencję, dobrze rozprowadzają się na skórze i szybko wchłaniają. Nawilżenie skóry wyczuwalne jest także kolejnego dnia. Dużym plusem są także opakowania - można wykorzystać cały produkt, nie musimy rozcinać, wygrzebywać, cudować... :) Jedyny minus to fakt, że nie da się ich używać bez przerwy - szczególnie szarlotka po jakimś czasie staje się męcząca, trzeba na moment przerzucić się na coś innego bo co za dużo ..... :))
Cena: 14 zł
Pojemność: 225 ml

Jednym słowem: POLECAM! :)
Jeśli chodzi o Farmonę i jej produkty, zostało mi jeszcze kilka zapachów do przetestowania i nie omieszkam tego uczynić.

 


P.S. Szczerze nienawidzę tego, kto powiedział, że na studiach nie trzeba się uczyć. Przede mną miliony stron, milion powieści, które muszę przeczytać do 10 czerwca, a to nie napawa przesadnym optymizmem. Mało mnie tu, ale staram się jak mogę. :)

sobota, 30 marca 2013

Projekt Denko: marzec.

Zawsze, gdy zaglądam pod koniec miesiąca do mojej 'denkowej torby' jestem tak samo zaskoczona, że znów tyle produktów udało mi się wykończyć. Też tak macie? :) Zapraszam was na mój marcowy Projekt Denko :)


Kolagenowe serum do mycia włosów BingoSpa
Recenzja tutaj. Mówię mu zdecydowane 'nie'.

Limitowany żel pod prysznic Original Source pomarańcza&lukrecja
Recenzja tutaj.

Rumiankowy szampon Bambi Pollena
Mój ulubieniec i niezastąpiony produkt jeśli chodzi o mycie pędzli. Domywa brud (jedyne trudności sprawia mu podkład z Dermacolu), nie pozostawia zapachu, kosztuje ok. 2 zł. Spisuje się dużo lepiej niż BabyDream (po którego użyciu pozostaje na pędzlach bardzo intensywny zapach). Nigdy nie czułam potrzeby kupowania specjalistycznych płynów za krocie. Dla mnie taki sposób jest jak najbardziej wystarczający (a i moje pędzle też nie wyglądają na niezadowolone :)


Limitowane mydło w płynie Isana Czar Kominka
Ciepły, korzenno-jabłkowy zapach, który idealnie wpisywał się w zimową aurę. Bardzo przyjemny, lecz nieco słabo pieniący się produkt. Nie wysuszał dłoni. Z tego co widziałam w okolicznych Rossmannach niestety już niedostępny.

Balsam do rąk Pat&Rub z trawą cytrynową i kokosem
Otrzymałam go na Spotkaniu Śląskich Blogerek. Sprawa ma się z nim podobnie jak z kremami od L'Occitane. Dobry produkt ALE. Co kryje się pod tym 'ale'? Cena. Nie wiem czy byłabym w stanie wydać tyle na krem do rąk, który był dobry (nie przeczę), ale tak naprawdę cudów nie czynił. Myślę, że na drogeryjnej półce znalazłabym kremy może nieco mniej eco, ale na pewno o podobnych efektach po użyciu. Może nie jest to odkrycie, ale zużyłam z przyjemnością (no może pod koniec zapach stał się nieco męczący ;p)



Woda termalna Balea
Produkt baaardzo wydajny (zużywałam od sierpnia) a kosztujący grosze (ok. 6 zł w przeliczeniu z forintów). Gdyby tylko ta woda tak nie cuchnęła... Używałam jej praktycznie codziennie przed snem, po demakijażu a przed nałożeniem kremu. Zauważyłam, że skóra była bardziej nawilżona, więc zaopatrzyłam się w kolejną butelkę. Zapach przecierpię.

Mleczko nagietkowe dla cery normalnej i suchej Ziaja
Mój numer 1 jeśli chodzi o demakijaż oczu. Mało który produkt tak dobrze radzi sobie zarówno z codziennym jak i wieczorowym makijażem, a przy okazji kosztuje poniżej 10 zł. Kolejna butelka już stoi na półce :)

Hipoalergiczny płyn micelarny z wyciągiem z piwonii Corine de Farme
Fajny zamiennik dla Bourjois czy niedawno odkrytego micela z BeBeauty. Nie wysuszał, dobrze oczyszczał skórę. Czego chcieć wiecej? :) Jedyne moje "ale" to fakt, że jak na produkt hipoalergiczny nieco zbyt mocno pachniał. 


Pianka do golenia Venus z witaminą E i ekstraktem z żurawiny
Ten produkt niestety nie przypadł mi do gustu. Głównie z powodu bardzo intensywnego, sztucznego zapachu. Poza tym pianka niestety zbyt szybko spływała ze skóry. Mnie na kolana nie powaliła.

Piernikowy peeling do ciała Sweet Secret Farmona
REWELACJA! :) Recenzja w ciągu najbliższych dni :)

Antyperspirant Dove Natural Touch Dead Sea Minerals
Jeden z moich ulubionych, głównie ze względu na wyjątkowo świeży zapach. Spełnia swoje zadanie więc na pewno po raz kolejny do niego wrócę :)


Rozgrzewająca sól do kąpieli o zapachu owoców cytrusowych BeBeauty
Regenerująca sól do kąpieli o zapachu morskim BeBeauty
Niestety te zapachy nie powaliły mnie na kolana. Oba były bardzo sztuczne. Morski zajeżdżał wręcz odświeżaczem do toalet. Wątpliwa przyjemność. Obie sole mocno barwiły wodę, jednak nie brudziły wanny. Pozostanę przy wersji oliwkowej, która była jednak najprzyjemniejsza.


Zdenkowanie kolorówki - niewiarygodne. Udało mi się zużyć dwa tusze do rzęs. Mój ulubiony (i poznany dzięki Pannie Joannie) Growing Lashes od Wibo oraz 2000 Calorie od Max Factor. Oba bardzo polubiłam za szczoteczki oraz za fakt, że WRESZCIE MAM RZĘSY :D Do Max Factora wrócę przy okazji promocji, kolejne opakowanie Wibo już jest w użyciu. Do kosza trafia także żurawinowy balsam do ust The Body Shop z zeszłorocznej limitki zimowej. Niestety już się przeterminował. 15 ml balsamu do ust - nierealne do zużycia.


I kilka próbek oraz saszetek. Coś wartego uwagi? Chętnie wypróbowałabym pełnowymiarowy krem do rąk Mythos. Spodobał mi się także olejek na gorąco z migdałem i kokosem od Marion.

Podsumowując: 16 pełnowymiarowych produktów.

A wy? Denkujecie? :)

sobota, 2 marca 2013

Projekt Denko: luty.

Od ostatniego denka minęło zaledwie 28 dni, a ile produktów wylądowało w moim koszu... Sama jestem z siebie dumna :) W tym miesiącu sporo zachwytów - wielu ulubieńców osiągnęło dno. Na pewno do nich wrócę a i wam polecam je wypróbować przy najbliższej nadarzającej się okazji.

 

 Na pierwszy rzut leci relaksująca sól do kąpieli BeBeauty SPA o zapachu lawendy. Myślę, że o niej w najbliższych dniach pojawi się osobny post w ramach małego porównania lawendowych kosmetyków. Póki co odsyłam was do recenzji wersji oliwkowej (tutaj). Tym razem zapach niestety mnie nie zachwycił, ale cała reszta właściwości jest niezmienna :)
Kolejny produkt to wygładzający peeling do ciała z ekstraktem z bzu z serii Z Apteczki Babuni Joanna. Zachwyt, zachwyt i jeszcze raz zachwyt. Mój prywatny KWC w kategorii "zapach" i "peeling" :) Troszkę więcej o nim znajdziecie tutaj. Jeśli czytają to jakieś fanki bzu - gorąco polecam także kąpiel solankową oraz balsam z tej serii. :)


Dno osiągnął także jeden z limitowanych, zimowych żeli Original Source - śliwka&syrop klonowy. Ta wersja zapachowa zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Zapach jest słodki, w pierwszym momencie nieco migdałowy. Zimą takie zapachy to sama przyjemność :) Więcej o żelowych edycjach limitowanych tutaj.
Ze smutkiem żegnam produkt, którego zapach każdorazowo przenosił mnie do gorącego i egzotycznego kraju - najlepiej Maroka. W końcu stamtąd pochodzi olej arganowy, który wchodzi w skład tego produktu. A mowa o olejku pod prysznic z olejem arganowym Yves Rocher. W butelce znajduje się bursztynowy żel, który po kontakcie z wodą zamienia się w delikatną piankę. Zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze. Poziom nawilżenia na duży plus. Nie zauważyłam ŻADNYCH wad :) No może poza ceną, bo produkt niestety do najtańszych nie należy... Ale dla takich doznań zapachowych warto.


Znów skusiłam się na lakier do włosów Taft z kaszmirem. Tym razem tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że ten specyfik nie nadaje się na zimę. Pokornie wracam do Syossa. Jednak Taft ma także swoją zaletę - nie skleja włosów. Latem będzie jak znalazł :)
Wypróbowałam także inną wersję szaponu Cece Of Sweden - z ekstraktem z grejpfruta. Jednak moje włosy zdecydowanie lepiej reagowały na wersję czereśniową, której pozostanę wierna. Co nie zmienia faktu, że jest to bardzo dobry produkt za śmiesznie małe pieniądze (cena w Rossmannie to ok. 11 zł za 500 ml).


No nie podołałam. Obiecywałam sobie, że zrobię drugie podejście, ale ono tylko utwierdziło mnie w przekonaniu gdzie jest miejsce tego produktu. W koszu ląduje druga wersja zapachowa masła do ciała BeBeauty. Była niestety tak samo koszmarna jak cytrynowa, która w denku pojawiła się miesiąc temu. Brr.
Szczegółową recenzję malinowego musu do ciała Balea znajdziecie tutaj.


 Recenzja peelingu do twarzy Joanna Naturia z brzoskwinią pojawi się na dniach - nie będę wyprzedzać faktów :) Powiem tyle: nie miałam temu produktowi nic do zarzucenia.
Odwrotnie mają się jednak sprawy z peelingiem do rąk z solą Cztery Pory Roku. Jego recenzję możecie znaleźć tutaj.


Jeśli chodzi o kolorówkę (a same wiecie jak rzadko pojawia się ona w denkach :) udało mi się wykończyć puder matujący z Kobo w odcieniu 302 Natural Beige. Byłam z niego bardzo zadowolona i z przyjemnością wrzuciłam dziś do koszyka kolejne opakowanie (przecenione z 19,99 na 9,99 zł :)
Dno (dlaczego tak szybko??) osiągnął także daktylowy krem do rąk L'Occitane En Provence. To produkt wręcz kultowy, kilka słów na jego temat pojawi się już niedługo.


Wyjeżdżając wrzuciłam także do kosmetyczki kilka próbek balsamów do ciała. Na szczególną uwagę zasługują dwa od Farmony - Tutti Frutti karmel&cynamon oraz Sweet Secret ciemna czekolada&orzech pistacji. Myślę, że oba prędzej czy później trafią do mnie w wersji pełnowymiarowej.


Kolejną pozycją w zdenkowanej kolorówce jest podkład Revlon PhotoReady w odcieniu 003 Shell. Ze zmianą nosiłam się już od jakiegoś czasu. Póki co przerzuciłam się na True Match, ale dzięki próbce, która  niedawno trafiła w moje łapy (o tym innym razem) mam niesamowitą ochotę na wypróbowanie podkładu mineralnego od Annabelle Minerals.
Do kosza trafiła też przeterminowana już oliwkowo-cytrynowa pomadka Nivea Pure&Natural, z którą bardzo się lubiłam, chociaż nie przynosiła tak natychmiastowych efektów jak ichniejsze masełko (o którym mowa tutaj)


Dno osiągnęły także dwa produkty do włosów które zalegały na mojej półce od miesięcy - olej kokosowy Vatika (przelany do pojemniczka z pompką) oraz maska Henna Treatment Wax. Do oleju na pewno wrócę, gdy znów przyjdzie ochota (i czas) na olejowanie włosów. Maska to śmierdziel niemiłosierny z którym męczyłam się prawie 2 lata.
Wykończyłam także odżywkę do włosów brązowych Balea. Muszę koniecznie zrobić zapas, gdy tylko na mojej drodze stanie drogeria DM (Kaprysku kiedy jedziemy??)


W prezencie otrzymałam też ostatnio dwie kule do kąpieli Sweet Fruit, które niestety nie pachniały zbyt intensywnie. Zużyłam także saszetkę bardzo przyjemnej soli do kąpieli Champs de Provence, która niezmiennie zachwyca mnie szatą graficzną, zapachem i obecnością płatków róży wewnątrz :)

Podsumowując: 16 pełnowymiarowych produktów.

 A teraz przyszedł marzec, a ja walczę dalej :)
Jak wam idzie odciążanie swoich kosmetyczek i półek w łazience?
Podsyłajcie mi linki do waszych postów denkowych, chętnie zobaczę co polecacie, a czego lepiej unikać :) 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...