Ostatnio wśród moich ulubieńców w kategorii 'pielęgnacja' pojawiło się kilka produktów, których stosowanie sprawia mi niemałą przyjemność. Przyznajcie - wam pewnie też wyobraźnia (i ślinianki) zaczynają mocniej pracować, gdy czytacie "korzenne pierniczki z lukrem" czy "szarlotka z bitą śmietaną i cynamonem". I wyobraźcie sobie, że te kosmetyki właśnie tak pachną - zero przesady.
Gdybym wreszcie(!) zdołała przejść na dietę (a przynajmniej odstawić słodycze) te kosmetyki stałyby się ich substytutem... O czym mowa? O trzech produktach z serii Sweet Secret od Farmony. Dwa z nich z tego co wiem są limitowane i nie jest dobrze z ich dostępnością - musiałam się trochę naszukać. Ale było warto :) Zapraszam na małą recenzję.
Z jednej strony ciągle nie jestem przekonana do kupowania peelingów. Mało który kosztuje poniżej 10 zł, żaden nie jest wystarczająco wydajny, a taką samą miksturę możemy zrobić w domu używając najtańszej kawy (ewentualnie połączenia cukru lub soli + oliwa z oliwek). Z drugiej strony czując taki zapach nie mogę się powstrzymać i myślę sobie, że od czasu do czasu można się skusić na taką rozpustę :)
Pierwszy z produktów, o których chciałam wspomnieć to niestety już zdenkowany piernikowy peeling cukrowy do ciała. Intensywnie korzenny zapach i mocne zdzieranie. To lubię :) Pozostawia na skórze delikatną, natłuszczającą warstwę dzięki czemu nie wymaga późniejszego zastosowania ciężkich maseł do ciała (dla suchszej skóry wystarczy ewentualnie jakiś lotion). Drobinki nie rozpuszczają się zbyt szybko, peeling ma zbitą konsystencję. Tak jak już wspominałam - jedynym minusem jest jego dostępność. Udało mi się go wypatrzeć w "Drogerie Polskie". Teraz pora na wypróbowanie wersji migdałowej - mam nadzieję, że gdzieś jeszcze ją zdobędę.
Cena: 12,50 zł
Pojemność: 225 ml
Kolejne dwa słoiczki zawierają masła do ciała o zapachu szarlotki z cynamonem i bitą śmietaną oraz wanilii i indyjskich daktyli. Pierwsze z nich pachnie nieco kwaskowato, zapach baaardzo długo utrzymuje się na skórze. Sama rozkosz. Drugi jest zdecydowanie delikatniejszy, ale równie przyjemny. Ta wersja zapachowa jest w stałej ofercie Sweet Secret, jeśli chodzi o szarlotkę - musimy się nieco naszukać :) Masła mają zbitą konsystencję, dobrze rozprowadzają się na skórze i szybko wchłaniają. Nawilżenie skóry wyczuwalne jest także kolejnego dnia. Dużym plusem są także opakowania - można wykorzystać cały produkt, nie musimy rozcinać, wygrzebywać, cudować... :) Jedyny minus to fakt, że nie da się ich używać bez przerwy - szczególnie szarlotka po jakimś czasie staje się męcząca, trzeba na moment przerzucić się na coś innego bo co za dużo ..... :))
Cena: 14 zł
Pojemność: 225 ml
Jednym słowem: POLECAM! :)
Jeśli chodzi o Farmonę i jej produkty, zostało mi jeszcze kilka zapachów do przetestowania i nie omieszkam tego uczynić.
P.S. Szczerze nienawidzę tego, kto powiedział, że na studiach nie trzeba się uczyć. Przede mną miliony stron, milion powieści, które muszę przeczytać do 10 czerwca, a to nie napawa przesadnym optymizmem. Mało mnie tu, ale staram się jak mogę. :)
Pierniczek hmmm a szarlotka słodko słodko i jeszcze takie zapachy mniam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam produkty Farmony. Ostatnio od nich odeszłam, ale czas powrócić bo się stęskniłam :-)
OdpowiedzUsuńNo narobiłaś mi ochoty ;)
OdpowiedzUsuńto wygląda tak apetycznie :)
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała jak apetycznie pachnie ... :))
UsuńSzarlotka pachnie obłędnie ! :D
OdpowiedzUsuńoj kusisz :D
OdpowiedzUsuńo jacie już je czuję. Miałam tylko waniliową wersję i wiem, że zapachy są faktycznie piękne chociaż przy dłuższym stosowaniu zaczęły mnie drażnić
OdpowiedzUsuńDlatego zawsze dobrze jest mieć coś delikatniejszego na zmianę :)
UsuńMam piernikowy peeling i polubiłam się z nim:)
OdpowiedzUsuńpiernikowy peeling ♥
OdpowiedzUsuńMam to masełko o zapachu wanilii i indyjskich daktyli. Przepysznie pachnie <3 Kojarzy mi się z serkiem Danio ;] Ale nie wiem dlaczego strasznie wolno się wchłania... :(
OdpowiedzUsuńMoja skóra jest tak przesuszona, że 'wypija' je w momencie :)
UsuńBłogosławieństwo Pana nad tym blogiem!
OdpowiedzUsuńchyba kochasz peelingi:)
OdpowiedzUsuń