Skąd ten tytuł? Na ostatnim spotkaniu blogerek dzięki uprzejmości firmy Ziaja otrzymałyśmy do przetestowania trzy kremy z serii Ziaja Med: tonujący, matujący oraz przeciwzmarszczkowy. Są to względnie nowe produkty, przyznam, że sama spotkałam się z nimi po raz pierwszy. Dwoma ostatnimi podzieliłam się z mamą i siostrą, pierwszy zostawiłam dla siebie - w końcu aura za oknem idealnie nadaje się do testowania kremu z SPF +50. Tylko siostra nieco zdziwiona zapytała, dlaczego podarowałam jej krem dla pań po pięćdziesiątce? :) Rzeczywiście. Literki "SPF" są na tyle małe, że pierwsze co rzuca nam się w oczy to te "50+" właśnie :) Nieco mylące.
Jakie są moje wrażenia po przetestowaniu tego produktu?
Krem samą ideą przypomina nieco niezwykle popularne ostatnimi czasy kremy BB, jednak (na szczęście) nie jest reklamowany w ten sposób. On również (poza ochroną oczywiście) ma za zadanie zakryć niedoskonałości i wyrównać koloryt skóry. I w tym temacie niestety nieco się zawiodłam. Słabo wyrównuje koloryt skóry, nie ma szans żeby zakrył jakieś większe zmiany i niedoskonałości. Na buzi staje się praktycznie niewidoczny. A to dziwne, bo po wyciśnięciu z tubki wydaje się całkiem ciemny.
W opakowaniu odnajdziemy ulotkę, która szczegółowo informuje nas o
tym jak krem stosować, do jakiego typu cery dany produkt jest
przystosowany oraz jakich efektów możemy spodziewać się po użyciu tego
produktu. Co jeszcze poza kryciem obiecuje nam producent? Krem ma zapobiegać podrażnieniom słonecznym, chronić nasze pieprzyki i znamiona, chronić skórę przed przebarwieniami oraz starzeniem. I rzeczywiście - buzia po opalaniu była wyraźnie mniej zaczerwieniona. Niestety ten produkt posiada jeszcze jeden, dosyć spory minus. Po nałożeniu człowiek świeci się jak choinka. Nie ma opcji wyjścia do ludzi bez przypudrowania. Sprawia też pozorne wrażenie lekkości, ale nałożony na twarz dosyć mocno ją obciąża i pozostawia lepką warstwę (jak to z kremami z filtrem bywa). Jeśli chodzi o konsystencję, to jak już wspominałam wcześniej jest lekki (pozornie!) i dzięki temu rozprowadza się bardzo dobrze.
Zapach typowy dla kremów z filtrem. Cena do przyjęcia - ok. 17 zł za tubkę o pojemności 50 ml. Dodatkowo przez swoją konsystencję jest bardzo wydajny i niewielka ilość wystarcza na pokrycie całej twarzy.
Podsumowując: jeśli nie oczekujecie, że krem zakryje to co chciałybyście ukryć przed resztą świata to nie jest to najgorszy wybór. Jednak jeśli macie cerę mieszaną lub tłustą, produkt może ją mocno obciążyć, a was mogą spotkać niezbyt miłe niespodzianki. No i to świecenie się...
***
Fakt, że otrzymałam produkt bezpłatnie nie wpływa na moją ocenę.
Dziękuję firmie Ziaja za możliwość przetestowania tego produktu.
***
Fakt, że otrzymałam produkt bezpłatnie nie wpływa na moją ocenę.
Dziękuję firmie Ziaja za możliwość przetestowania tego produktu.
50+ kiedyś też się na to nacięłam myśląc że to dla pan w tym wieku przez małe literki SPF;p
OdpowiedzUsuńmyślę, że to coś dla mnie. latem rzadko nakładam podkład. wyrównanie kolorytu mi wystarczy i wysoka ochrona spf
OdpowiedzUsuńNo ale niestety tu na wyrównanie nie bardzo możemy liczyć...
Usuńno mi jeszcze do 50 brakuje;D
OdpowiedzUsuńHmm chyba wole filtr 50 od Pharmaceris, a na to ulubiony lekki podklad, takie rozwiazanie sie u mnie sprawdza najlepiej :)
OdpowiedzUsuńBędę o nim pamiętać w przyszłym roku :))
UsuńNawet, nawet się wydaje :)
OdpowiedzUsuńMnie rozczarowała zarówno ten tonujący jak i matujący. Moja skóra po matującym wygląda jakbym się masłem wysmarowała, a po tonującym nie dość, że się świeciła to jeszcze byłą strasznie lepka. Moja mam dostałą ten przeciwstarzeniowy i nawet jest zadowolona, ale strasznie się jej twarz lepi ;/
OdpowiedzUsuńto pewnie coś jak z biodermy, niby tonujący a prawie nic nie kryje, filtr jest, tylko tam jest jeszcze jakiś wkurzający zapach, jakby takiej cytryny.
OdpowiedzUsuńA nie miałam nigdy styczności z ich kremem :)
UsuńU mnie też się niestety nie sprawdził. Nawet nie tyle w sensie krycia, ale tej lepkiej, tłustej warstwy, tak typowej dla kremów do opalania, która wyczuwalna jest pod palcami nawet po przypudrowaniu. Masakra jakaś. Może na plażę, zamiast filtra, by się nadał, ale na pewno nie do codziennego używania.
OdpowiedzUsuńNo tak, to nie jest zbyt komfortowe. Ja wróciłam pokornie do mojego BB, ale w niedzielę nad wodą Ziajka się sprawdziła :) Mam jasną buzię i czerwoną resztę :D
UsuńNie dla mnie... Mimo plusów- jak mam się świecić to nie, dziękuje :)
OdpowiedzUsuńChyba bym się nie odważyła kupować takich podkładów +50 :)
OdpowiedzUsuńJako, że jesteś moją obserwatorką,informuję, że mój blog zmienił adres, serdecznie Cie zapraszam http://kolorowa-kraina-sylwii.blogspot.com/
Mam nadzieję, że dołączysz do grona obserwatorek :)