Kilka miesięcy temu (no dobra, to było jakoś jesienią... ;p) widząc zapowiedzi nowej serii błyszczyków Rimmel o nazwie inspirowanej domniemanym końcem świata nie poczułam się skuszona. Jednak każdy kolejny post i każdy kolejny 'słocz' powoli, ale skutecznie przekonywał mnie, że chcę je wypróbować. Bardzo chcę. Okazja nadarzyła się gdy Rossmann ogłosił -40% na kolorówkę. Niewiele myśląc kupiłam wtedy pierwszy kolor - Apocaliptic. Piękna, soczysta i bardzo intensywna fuksja (na zdjęciu to zupeeełnie nie to :( kolor w rzeczywistości nie ma w sobie nic z czerwieni). Przepadłam. Na tyle, że w nosie miałam niezbyt pochlebne opinie koleżanek po fachu na temat Apocalips w wersji nude. Wróciłam do Rossa i porwałam z szafy Solstice. Czy to była dobra decyzja?
Niestety koleżanki blogerki (jak to zwykle była) miały rację. Apocaliptic i Solstice niewiele mają ze sobą wspólnego. To prawda - na moich ustach zdecydowanie częściej gości ten drugi, ale to o niczym nie świadczy... No dobra, wszystko po kolei :)
Aplikator jest wygodny, posiada takie śmieszne zagłębienie w środku (widoczne na zdjęciu:) Nie nabieramy nim zbyt dużo produktu. To, co lubię w tym produkcie to fakt, że nakłada się jak błyszczyk, ale z błyszczykiem nie ma zbyt wiele wspólnego. Nie klei się, ale też (stety niestety) nie błyszczy się tak, jak obiecuje producent. Cena dosyć wysoka, ale przy 40% rabacie zapłaciłam za sztukę ok. 14 zł (Ania pamięta :)).
A jaka jest zasadnicza różnica pomiędzy Apocaliptic a Solstice?
Aby fuksję ładnie rozprowadzić na ustach, potrzeba nieco wprawy. Nudziaka możemy nałożyć trzęsącymi się rękami w autobusie nie korzystając z lusterka. I tak będzie wyglądał dobrze. Szkoda tylko, że trwałość jest delikatnie mówiąc kiepska. Apocaliptic dosłownie wżera się w usta. Wytrzymuje bez poprawek 4-5 godzin. Ale jest to kolor dosyć odważny, niekoniecznie dla każdego i raczej na większe wyjścia. Solstice dla odmiany nie trzyma się praktycznie wcale. Delikatnie podbija naturalny kolor ust, ale wymaga poprawek praktycznie co chwilę. Generalnie mi to nie przeszkadza, ale to już sprawa indywidualna.
Czy warto w takim razie skusić się na Apocalips? Sama nie wiem. Dla mnie to dosyć droga inwestycja. Niezbyt często mam na tyle odwagi, żeby sięgać po fuksję. Nudziak jest przyjemny, ale szału nie ma. Mazidłami za niższą cenę możemy osiągnąć podobny efekt.
Na koniec mała refleksja na temat lakierów Rimmela - rewelacja! Szeroki pędzelek, przyzwoita cena, cała masa uroczych kolorów, a jaka trwałość... Wczoraj przy okazji wizyty w Hebe moja kolekcja wzbogaciła się o kolejną buteleczkę. Tym razem przyszła pora na piękny, wakacyjny koral :) A co do Hebe... W Gliwicach wiosenna kolekcja Essie Madison Ave-Hue przeceniona prawie o 50%! Więc jeśli któraś z was jest zainteresowana ... :)
oba kolorki śliczne ja mam fuksję :)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia? Jesteś zadowolona? :)
Usuńhmm w sumie to nie stosuje, a więc problemu nie mam ;D
OdpowiedzUsuńDla mnie drogo, a skoro trwałość nie bardzo, więc nie mam :)
OdpowiedzUsuńMam Solstice i bardzo lubię :) Trwałość faktycznie taka sobie, ale kupiłam na promocji -40% i w ostatecznie się cieszę :)
OdpowiedzUsuńnie mialam :D
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor fuksji ;) Niestety nigdy nie miałam tych błyszczyków
OdpowiedzUsuńJa na Apokalise sie nie skusze, nie przekonuje mnie zaden kolor :(
OdpowiedzUsuńW tej promocji Apocalips kosztowały 14 z groszami :) Mam te same kolory. Z fuksji nie jestem zadowolona wcale, ale solstice to mój hit, który nawet niedawno recenzowałam :) O... Dobrze, że mam nie po drodze do Gliwic, bo pewnie kupiłabym jeszcze jakiś kolor. Mam sztandarowy lakier z tej limitowanki - Madison Ave-Hue :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiałam nad tym Madison bo tylko on wpadł mi w oko :) Widziałam u Ciebie recenzję, widziałam :) Ja go lubię, ale w regularnej cenie to niespecjalnie... 14 mówisz? Zmienię, bo powiem Ci szczerze, że nie pamiętałam dokładnie a taka kwota gdzieś mi się majaczyła. :)
UsuńMadison miałam na paznokciach na naszym ostatnim spotkaniu w Miss :) Jeszcze nie doczekał się premiery na blogu, nawet w poście zakupowym. Jest piękny, tylko te jego drobinki ciężko się zmywają. Ale wybaczam :D
UsuńZa daleko siedziałaś ostatnio ;<
UsuńNo... Wygnali mnie :) Ale mam nadzieję, że w sobotę będziemy już "w kupie" :D
Usuńjejciu jakiś wysyp recenzji tych tych błyszczyków .... ;>
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że już odpowiedni czas na przetestowanie od -40% w Rosku minął :D Ja mam zawsze takie recenzje "w zanadrzu" jak jestem poza domem. Zdjęcia pocykane, tylko napisać i dodać. I dziś akurat mi się Apocalips nawinął :))
Usuńdobra dobra jakoś to zniosę ;p
UsuńPodoba mi się ta różowa. Ale generalnie nie lubię i nie używam błyszczyków, także raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńJa w temacie błyszczyków jestem zagorzałą anty-fanką, ale Apocalipsy się nie kleją więc nie jest źle :)
UsuńW promocji to bym sie jeszcze skusiła żeby spróbować ;)
OdpowiedzUsuńale kolorki świetne :)
Rzeczywiście, takiej nazwy można się przestraszyć... ;-D
OdpowiedzUsuńU mnie i Solstice i Nude Eclipse są nie do zdarcia :D
OdpowiedzUsuńFuksja jest śliczna, ale nie dla mojej cery :) i racja- tańszymi kosmetykami możemy uzyskać podobny efekt :)
OdpowiedzUsuńnakolorowane.blog.pl
Mimo wszystko ładnie prezentuje się na ustach :)
OdpowiedzUsuń