Witam. I ogłaszam wszem i wobec, że .. wracam :) Po wczorajszym egzaminie wreszcie powinnam mieć więcej czasu dla siebie, a co się z tym wiąże - więcej czasu dla bloga. Mam nadzieję, że ciągle tu jesteście i nadal macie ochotę czytać moje refleksje na temat kosmetyków, których używałam w ostatnim czasie :)
Na zakończenie mojej współpracy z BingoSpa (zdecydowałam, że nie będę zgłaszać się do kolejnych programów) chcę wam przedstawić dwa produkty, z których niestety nie jestem do końca zadowolona. Dlaczego zrezygnowałam z uczestnictwa w kolejnych edycjach? Miałam okazję uczestniczyć w 4 programach (a może nawet 5? Nie mogę się doliczyć...) i odnoszę wrażenie, że firma nie do końca bierze pod uwagę nasze zdanie (a przynajmniej tak było do niedawna - teraz podobno wreszcie zmieniły się dozowniki, chociaż tyle). Poza tym poznałam już wystarczająco kosmetyków tej firmy, pora skupić się na czymś innym. :)
Szampon bez SLES/SLS z olejem z pestek moreli
Etykietka nie wygląda zbyt wyjściowo, prawda? Nie wiem kto wpadł na pomysł by była ona wykonana z papieru. Butelka dotykana mokrymi dłońmi kończy właśnie w ten sposób. Szampon jest rzadki, a otwór niestety za duży więc łatwo wylać zbyt wiele produktu i zwyczajnie go zmarnować. W dodatku na pojemność też można ponarzekać. Szampon wystarczył mi na ok. 6-7 użyć. Wynik średni. Cudów od pierwszego użycia nie czynił, więc ciężko powiedzieć coś więcej na temat jego działania. Doceniam brak SLS i SLES w składzie, chociaż nie należę do tych, które unikają tych składników za wszelką cenę. A na pewno nie za cenę 12 zł za 100 ml.
Do kupienia tutaj.
Serum czekoladowo-morelowe do pielęgnacji ciała
Mimo względnie małej pojemności (150g) serum jest bardzo wydajne. Miałam już wcześniej okazję wypróbować wersję czekoladowo-limonkową, której zapach mnie zachwycił. W tym przypadku zachwytu nie było, zapach niestety w niczym nie przypomina ani czekolady, ani moreli. Same właściwości się wiele nie zmieniły - serum na dłuższą metę nie najgorzej nawilża, ale dosyć opornie rozprowadza się na skórze i kiepsko wchłania. W składzie aż 5 parabenów, ale już na drugim miejscu znajdziemy masło kakaowe
Do kupienia tutaj.
Jesteście ciekawe czy uległam pokusie i wybrałam coś dla siebie w ramach akcji -40% na kolorówkę w Rossmannie? Zapraszam do mojej instagramowej galerii :)
serum miałam , ale papajowo-czekoladowe i też jakoś specjalnie nie przypominało tych zapachów. Bylo raczej mdłe, ale nawilża super.
OdpowiedzUsuńnie mialam zadnego z nich ;p
OdpowiedzUsuńNie znam, żadnego z tych kosmetyków, ale najwyższy czas to zmienić...:-)
OdpowiedzUsuń________________________________________________
http://rozowyswiatmarthe.blogspot.com/