Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alverde. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alverde. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 4 lutego 2014

Projekt Denko: styczeń.

Witajcie :) Koniec stycznia (oraz koniec sesji) oznaczają jedno - czas na styczniowe denko. W tym miesiącu poszło mi całkiem nieźle :) Zużyłam kilka produktów do ciała (balsamy, żele), które od dłuższego czasu zalegały mi na półkach. Pojawiło się również kilka stałych ulubieńców, których zapasy muszę jak najszybciej uzupełnić :) Zapraszam :)


Odżywczy szampon oraz regenerująca odżywka DeBa
Duet taki pół na pół. Mocno średni szampon, który niczym mnie nie zachwycił. Włosy po umyciu były w niezłym stanie nawet do dwóch dni (u mnie to już prawie rekordowy wynik), jednak tuż po umyciu były szorstkie, nieprzyjemne w dotyku. Bez odżywki ani rusz. Nawilżenia nie zauważyłam.
Odżywka to zupełnie inna bajka, bardzo chętnie do niej kiedyś wrócę. Zakupiłam ją w Biedronce za grosze (ok. 5 zł), można ją również odnaleźć na Allegro (niestety tam jest już trochę droższa). Niska cena i dosyć duża pojemność (400 ml) to ewidentne plusy. Niestety kiepsko z jej wydajnością. Produkt ma rzadką konsystencję, na włosy trzeba nałożyć sporą ilość, ale efekty są tego warte - włosy łatwiej się rozczesują, są wygładzone i nawilżone.


Kremowe mydło w płynie koroLOVE o zapachu bzu
Kąpiel solankowa jodowo-bromowa o zapachu bzu
Moja ulubiona seria i punkt obowiązkowy w łazience. Recenzja tutaj.


Żel DrenaFast - recenzja tutaj.

Ujędrniające serum do biustu i dekoltu Perfect Body Beauty Bust Oriflame
Jest nieźle :) Po kilku tygodniach regularnego stosowania (i mniej lub bardziej regularnych ćwiczeń) widziałam wyraźne efekty :) Skóra na biuście ładnie się napięła. Mam jedno "ale": niby produkt bardzo wydajny, jednak cena za tą małą buteleczkę nieco odstrasza. Pozostanę chyba przy moim różowym ulubieńcu od Eveline, który spisuje się równie dobrze :)


Nawilżający olejek do ciała Palmer's - recenzja tutaj.

Żel pod prysznic So Fresh! Malinowa obsesja Soraya
Bardzo fajny produkt. Jakoś nigdy nie spoglądałam z większym zainteresowaniem w stronę tej serii kosmetyków Soraya. Nieco drażniła mnie zbyt infantylna szata graficzna, propozycje zapachowe też nie powalały na kolana swoją oryginalnością. Jednak gdy już porządnie wciągnęłam się w tą malinę, okazało się, że nie jest to do końca oczywisty i płaski zapach. Muszę przyznać, że kąpiel z użyciem tego produktu była prawdziwą przyjemnością :) Teraz czeka mnie testowanie balsamu do ciała :) Nie zmienię jednak zdania co do jednego - cytrynowy żel z tej serii naprawdę pachnie jak Ludwik ;o


Żel pod prysznic Garden of Eden Avon
Nigdy bym się nie spodziewała, że tak zachwyci mnie zapach żelu pod prysznic z Avonu. Osobiście uważam, że większość ich zapachów jest nieco powtarzalna. Ale nie ten. Wielką (aż 500 ml za ok. 8 zł!) butelkę zużyłam z przyjemnością. Zapach świeży, owocowy. Idealny na lato :)

Płyn micelarny BeBeauty
Muszę przyznać, że wreszcie odważyłam się użyć tego płynu również do demakijażu oczu (do tej pory wolałam wykorzystywać w tym celu nagietkową Ziaję, która zmywała nawet mocniejszy makijaż) i jestem bardzo zadowolona z efektów. Z cieniami radzi sobie znacznie lepiej niż jego następca - płyn od Dermedic (jeśli chodzi o tego pana to już czuję, że to będzie jednorazowa przygoda).


Lakier do włosów Syoss megamocne utrwalenie
Mój niezmiennie ulubiony hełmmejker :)


Krem do rąk glicerynowo-aloesowy z witaminą A+E Anida
Zanim dorwałam (wreszcie!) osławiony krem do rąk Anida z olejkiem makadamia i woskiem pszczelim, trafiła mi się okazja przetestowania jego zdecydowanie tańszego (i nieco mniej wyjściowego jeśli chodzi o szatę graficzną) brata. Byłam zaskoczona tym jak dobrze się nam współpracowało :) Lekka konsystencja, szybkie wchłanianie, przyjemny zapach i niska cena, a co najważniejsze - widziałam efekty :)

Z serii "Denkuję po przyjaciółce":
Pielęgnacyjno-naprawczy balsam do włosów normalnych i zniszczonych z rumiankiem i aloesem Avon
Szybka i lekka choć, przyznam szczerze, że nie dająca spektakularnych efektów maska. Ta przygoda już raczej się nie powtórzy ;]


Wygładzająco-nawilżające masło do ciała macadamia Paloma Body SPA
Duże oczekiwania miałam względem tego masła, szczególnie po przetestowaniu wersji oliwkowej, która mnie zachwyciła. W tym wypadku niestety nie było tak kolorowo. Bardzo tępa konsystencja, w dodatku wchłaniało się to cudo lata świetlne... Skład już na pierwszy rzut oka jest zdecydowanie za długi. Szkoda.

Cukrowo-orzechowy peeling do ciała z olejem arganowym Vintage Body Oil SPA
Koszmarek, nie kosmetyk. Począwszy od wiecznie uklejonego i przeciekającego opakowania (i z tego co wiem moje nie było jedyne pod tym względem) na okropnie klejącej warstwie parafiny oblepiającej ciało jeszcze przez kilka(naście) godzin skończywszy. Zdzierał dobrze, w składzie nawet odnajdziemy obiecywany olej arganowy czy migdałowy, ale cóż z tego, skoro na przód wysuwa nam się parafina, której niczym nie da się z ciała zedrzeć. Zapach produktu oraz szata graficzna również nie do końca do mnie przemawiają. Raczej nie skuszę się na inne produkty z tej serii.

Podsumowując: 15 pełnowymiarowych produktów.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Projekt Denko: maj.


Kąpiel solankowa jodowo-bromowa o zapachu bzu Joanna
Mój kąpielowy Kosmetyk Wszech Czasów. Szykuję o nim (i o kilku innych produktach z tej serii) osobną recenzję, która pojawi się w ciągu najbliższych dni. Jestem już w połowie kolejnej butelki :)

Nawilżająca, oliwkowa sól do kąpieli BeBeauty
Pisałam o niej tutaj. Ostatnio rzadko ją widuję i obawiam się, że mogli ją wycofać. Jeśli znajdziecie to bierzcie! :)


Kremowy płyn do higieny intymnej z ekstraktem z babki lancetowatej
Przyzwoity produkt. Na duży plus pompka. Trochę kiepsko z wydajnością, ale nie był znów taki drogi. Nie powodował podrażnień.

Szampon do włosów przetłuszczających się z żurawiną Barwa Naturalna
Piałam w poprzednim denku na temat szamponu tatarakowo-chmielowego. Niestety ten produkt nie powtórzył jego sukcesu. Dobrze się pienił, ale! pozostawiał włosy podobnie tępe jak poprzednik i zupełnie nie hamował przetłuszczania. Wręcz przeciwnie, włosy po jednym dniu były koszmarne. Na plus przyjemny zapach i cena (ok. 4 zł).


Bezacetonowy zmywacz do paznokci Cien
Nie wysusza skórek tak jak jego biedronkowy odpowiednik. Jak zwykle duży plus za pompkę. Tani i dobry. Jestem mu wierna :)

Olejek z paczulą i porzeczką Alverde
Kupiłam go z zamiarem olejowania włosów. Kiedy mój entuzjazm nieco przygasł, zużyłam go według jego przeznaczenia - do ciała. W obu przypadkach sprawował się znakomicie. Nałożony na wilgotną skórę dobrze się wchłaniał, pozostawiał po sobie przyjemny (długotrwały!) zapach i mięciutką skórę. Niektórym może nie odpowiadać jego zapach, ale oleje Alterra i Alverde moim zdaniem zawsze pachną specyficznie. Marzyłam o pięknej porzeczce, ale moje marzenia nieco rozminęły się z rzeczywistością :) Z tego co wiem olej został już wycofany, ale w stałej ofercie ciągle dostępne są inne wersje. Ja w zapasie posiadam arnikowy i jestem ciekawa czy spisze się równie dobrze :)

Krem do rąk o zapachu czekoladowo-pomarańczowym Cztery Pory Roku
Paskuda o całkiem przyjemnym zapachu, przypominającym nieco żel Original Source. Ale cóż z tego, skoro ten bubel wysuszał dłonie jak mało co... Na zimno nie nadawał się zupełnie. Zużyłam jako krem na noc. W zapasie posiadam jeszcze wersję jagodową - może akurat będzie lepsza. Jeśli nie, to wyląduje na stopach ;p


Płyn micelarny BeBeauty
Na temat tego micela w ciągu ostatnich tygodni napisano już wszystko :) Mogę dołożyć tylko tyle, że gdyby nie zapach (który dla mnie jest zbyt intensywny) to byłby to produkt idealny. Tani, skuteczny i dla mojej wrażliwej skóry zupełnie bezpieczny. Ale biedronkowi fachowcy jak zawsze wiedzą, który produkt należy wycofać ;p Na szczęście ja również uległam i zrobiłam mały zapas.

Hydrolat z róży bułgarski Zrób Sobie Krem
Używałam go codziennie rano. Nie jest drogi, dobrze odświeża cerę i usuwa pozostałości kremu. Plus za piękny zapach (o wersji rumiankowej, którą go zastąpiłam niestety nie mogę tego napisać...) i wydajność.


Borówkowy peeling do ciała BeBeauty
Tani i dobry, chociaż zbyt delikatny. Plus za baardzo przyjemny zapach i baaardzo niską cenę. Malutki minus za wydajność. Nie wysuszał skóry. W kolejce czeka mango i winogrona (za 5 zł za sztukę szkoda było nie wziąć więcej :)

Cukrowy peeling do stóp Paloma FootSPA
Nie zachwycił mnie tak bardzo jak krem z tej samej serii, ale nie jest to zły produkt. Sporym jego minusem jest wydajność w porównaniu z ceną (ok. 12 zł). Nie rozpuszczał się zbyt szybko, pięknie pachniał i dosyć mocno ździerał. Szkoda tylko, że nie jest nieco tańszy.



Dezodorant do stop Cien
Po raz kolejny: tani i dobry, ale już wycofany. Jakoś dużo w tym denku nazbierało się dyskontowych produktów. Tego delikwenta zastąpiłam rossmannowym dezodorantem Fusswohl, który spisuje się nieco lepiej, a jest w równie atrakcyjnej cenie.

Żel do golenia brzoskwinia&mleko Balea
Mój ulubieniec! Wersja kokosowa nie dorasta mu do pięt. Recenzja tutaj.



Tusz do rzęs Wibo Growing Lashes
Bardzo dobry tusz za kilka groszy. Z moich "rzęs" jako jedyny robi rzęsy z prawdziwego zdarzenia. Nie kruszy się. Niestety bardzo szybko wysycha.

Żel pod oczy i do powiek ze świetlikiem lekarskim i aloesem Flos-Lek
Dobrze radził sobie z opuchlizną i zasinieniem, ale jeśli miałam nieco mocniej podrażnione powieki to niestety szczypał niemiłosiernie. Z ciekawości wypróbowałam wersję z nagietkiem i okazuje się, że paradoksalnie jest delikatniejsza niż ta z aloesem. Tego delikwenta raczej nie polecam (szczególnie osobom z delikatną i skłonną do podrażnień skórą).

Baza pod cienie do powiek ArtDeco
Trwałość cieni była rzeczywiście zaskakująca, ale baza bardzo ciężko się rozprowadzała i była dosyć tempa. A im dalej w las tym było gorzej. Zdecydowanie bardziej polecam bazę z Hean, która jest dużo większa, dużo tańsza i bardziej plastyczna.

Woda perfumowana Pivoine Flora (miniaturka)


Podsumowując: 16 pełnowymiarowych produktów.
A wam jak poszło denkowanie w tym miesiącu?

środa, 1 maja 2013

Gliwickie Spotkanie Blogerek - i ja tam byłam :)

I ja tam byłam i bawiłam się wyśmienicie :)
Takie kameralne spotkania to świetna sprawa - było nas zaledwie 7 i dzięki temu mogłyśmy swobodnie poznać się (ew. zacieśniać znajomość :D) i pogadać. Niestety tym razem nie mogłam zostać tak długo jak bym chciała, ale mam nadzieję, że niedługo będzie kolejna okazja by się spotkać w tak miłym, babskim towarzystwie :)

Z mojej strony chciałam podziękować Magdzie - podziwiam za odwagę organizowania takiego spotkania będąc na drugim końcu Polski i baardzo się cieszę, że mogłyśmy się poznać :) Dla współorganizatorki oczywiście też duuży buziak ;* (następnym razem już nie będziemy się szukać po mikołowskich Orlenach - obiecuję :D)
Duże podziękowanie kieruję także w stronę Dyrektor Klubu Oriflame - Karoliny Kozielskiej, która pojawiła się na naszym spotkaniu i poświęciła swój czas na to by przybliżyć nam nieco markę Oriflame. Ona także jest blogerką - same sprawdźcie :)

Kasia, Ala, Blanka i Agnieszka - duży buziak i do zobaczenia ! :)








Nie obyło się oczywiście bez siatek i siateczek wypełnionych różnymi dobrociami :









Serdeczne podziękowania dla Pachnącej Szafy, GorVita, Oriflame, Pat&Rub, Efektima, Elfa-PharmVipera Cosmetics oraz sklepu Prosto z Natury za obdarowanie nas takimi prezentami :)



Moje półki (i zapasy) kosmetyczne wzbogaciły się również o małe co nieco dzięki wymiankom z dziewczynami ;)
Pora zabrać się za testowanie :)

Słonecznej majówki życzę :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

Projekt Denko: kwiecień.

Zapraszam was na moje kwietniowe denko :)


Żele pod prysznic z limitowanej, zimowej edycji Balea - czekolada i figa oraz wiśnia i migdał - recenzja tutaj.
Peeling myjąco-wygładzający Ultra Slim Miraculum - recenzja tutaj.


Lotion do ciała z limitowanej, zimowej edycji Balea o zapachu czekolady i figi - recenzja tutaj.
Truskawkowy lotion do ciała The Body Shop
Śmierdziel jakich mało! W butelce pół biedy, na skórze chemia, chemia i jeszcze raz chemia. Plusem jest całkiem dobra wydajność. W składzie niestety roi się od parabenów.
Brązujący mus do ciała ze złotą perłą Orzech&Bursztyn Bielenda
Nie zachwycił mnie ten produkt. Jedyne co w nim uwielbiałam to jego zapach - przypominał mi zapach skóry po wielu godzinach wylegiwania się na słonecznej plaży. Mus (ta nazwa to jakieś nieporozumienie - w konsystencji bardziej przypominał mi lotion) szybko się wchłaniał, ale denerwowała mnie warstwa brokatu, którą po sobie pozostawiał. Delikatnie opalonej skóry nie dostrzegłam. Może efekt byłby lepszy na opalonym już ciele, które wtedy ładnie rozświetliłoby się. Nie jest to zły produkt, nie jest to nachalny samoopalacz, który pozostawia po sobie paskudne plamy. Taki sobie średniaczek.


Dwufazowy olejek do kąpieli Afryka SPA figa&daktyl z bio olejkiem arganowym Bielenda
Ciężki zapach wydostający się z butelki ginął niedługo po wlaniu olejku do wanny. Piana też z niego była średnia. Po nałożeniu na skórę efekt był nieco lepszy (skóra była nawilżona a i zapach zostawał na dłużej) ale wymagane jest użycie gąbki, ponieważ olejek jest bardzo wodnisty. Jestem ciekawa innych zapachów, więc pewnie się skuszę (szczególnie na połączenie imbir&kardamon), ale ten nie powalał. Wolę coś zdecydowanie bardziej pieniącego się.
Płyn do kąpieli lawenda&drzewo herbaciane Original Source
Wersja zapachowa niestety niedostępna w Rossmannie czy Naturze. Płyn kupiony w małej drogierii stał się moim ulubieńcem (na miejscu drugim, tuż po solance o zapachu bzu od Joanny). Duuuuuża piana, piękny, naturalny zapach. Skład nie powala na kolana, ale jest zdecydowanie krótszy i bardziej przyjazny naszej skórze niż ma się to w przypadku olejku od Bielendy. Polecam wszystkim miłośnikom lawendy. Ja jestem zachwycona.


Moje włosy ostatnio całkiem nieźle reagują na szampony Barwy Ziołowej. Pierwszym, z którym miałam styczność był szampon tatarakowo-chmielowy dla włosów łamliwych i zniszczonych. Piękny, ziołowy zapach, ale i konieczność każdorazowego użycia odżywki (po spłukaniu włosy stają się tępe okrutnie). Z drugiej strony wykończyłam także jeden z moich ostatnich ulubieńców: szampon do włosów farbowanych z keratyną i ekstraktem z czereśni Cece of Sweden. Moje włosy po jego użyciu odzyskały blask, jednak to Barwa sprawiła, że nieco mniej wypadają.


Wreszcie (można powiedzieć, że po latach :D) zdenkowałam odżywkę bez spłukiwania Pantene Pro-V sprężyste loki i fale. Niestety mocno obciążała moje włosy więc długo stała na półce. Ostatecznie wykorzystałam ją jako odżywkę do spłukiwania i było nieco lepiej. W zastraszającym tempie wykończyłam także nawilżającą odżywkę z granatem i aloesem Alterra. Raczej ponownie nie zdecyduję się na jej zakup, głównie ze względu na cenę i wydajność. Wolę przy najbliższej wizycie w DM zaopatrzyć się w kilka tubek odżywek Balea, które są o wiele tańsze i podobnie dobre.


Jakiś czas temu w moich zapasach kosmetycznych odnalazłam dwie butelki szamponu Babydream. Zużywam do mycia pędzli (zapach przecierpię). Płyn do płukania Colgate Plax Multi-protection całkiem dobrze spisywał się przy moich wrażliwych zębach.
Intensywnie wygładzający balsam do stóp Paloma FootSpa - recenzja tutaj.


Balsam kokosowy do dłoni BingoSpa - recenzja tutaj.
Mydło w płynie migdał&karmel Alverde - recenzja tutaj.
Krem do rąk Brazil Nuts Oriflame
Niestety słaby produkt. Baardzo wodnisty, zupełnie nie nawilżał. Jedyną zaletą był ciekawy zapach.


W śmieciach ląduje wiśniowy balsam do ust w tubce Carmex. Długo się starałam, ale nie jestem w stanie przecierpieć tego smaku (bo zapach ma przyzwoity). Słoiczkowy, klasyczny Carmex mi odpowiadał. Wersje smakowe po raz kolejny okazują się paskudne. A poza tym idzie lato, a ja latem tak z zasady używam czegoś delikatniejszego. Denko osiągnęły też dwie miniaturki kremów do rąk od L'Occitane, które otrzymałam w ramach akcji promocyjnej Glamour. I Rose 4 reines i Pivoine Flora były wodniste, nie nawilżały zupełnie. Niestety spośród kremów od L'Occitane godny polecenia jest jedynie ten z masłem shea.


Lakiery Miss Sporty i Lovely lądują w koszu - zgęstniały zupełnie. Oliwkowa maść od Ziai też osiągnęła dno - świetnie sprawdzała się jako ratunek na przesuszone łokcie, stopy czy skórki. Malutki flakonik wody perfumowanej Evidence z Yves Rocher rozmiarowo idealnie nadawał się do torebki, ale zapach był nieco za ciężki (ale za to trwały!)

Podsumowując: 22 pełnowymiarowe produkty.

Macie swoje opinie na temat kosmetyków, o których wspomniałam powyżej?
Które przetestowałyście? W które macie zamiar się zaopatrzyć?
Spokojnej niedzieli ;*

piątek, 29 marca 2013

Hity i kity z zagranicy czyli o produktach Balea i Alverde.


W okolicach grudnia/stycznia na moich kosmetycznych półkach pojawiło się sporo kosmetyków firm Balea i Alverde dostępnych w Drogeriach DM. Kilka z nich otrzymałam w prezencie, kilka kupiłam sama przy okazji wyjazdu do Bratysławy. Żele z limitowanej edycji zostały już zrecenzowane tutaj, recenzję musu do ciała znajdziecie tu, teraz pora na kilka słów na temat pianki, mydła w płynie oraz lotionu :)

Żel do golenia Balea brzoskwinia&mleko
Żel o wyjątkowo apetycznym, delikatnym zapachu. Gęsta piana, w którą po chwili się zamienia nie spływa z ciała, maszynka gładko po niej sunie. Produkt sprawia, że golenie staje się naprawdę przyjemne. Przy następnej okazji zaopatrzę się w kilka opakowań na zapas :) Tym bardziej, że cena zdecydowanie zachęca - w Polsce większość żeli przeznaczonych dla kobiet kosztuje ok. 20 zł (za ten żel zapłaciłam niecałe 2 euro).

Limitowane mydło w płynie Alverde o zapachu migdałów i karmelu
Mydełko nie wysusza ani nie podrażnia dłoni, jednak zapach znika momentalnie. Największą wadą jest fakt, że nie pieni się praktycznie wcale. Mydło okazało się małym bublem. A szkoda, bo wizja połączenia "migdały&karmel" przyprawiała mnie o zawroty głowy. :)

Limitowany lotion do ciała Balea o zapachu figi i czekolady
Bardzo fajny produkt! Na początku nie byłam zachwycona zapachem (wolałam wersję migdały&wiśnia), ale z czasem przekonałam się i ... przepadłam :) Produkt jest lekki, momentalnie się wchłania, pozostawia na skórze piękny zapach na długo, delikatnie nawilża skórę... Powtórzę jeszcze raz: ten zapach! Omnomnom...

Testowałyście któryś z tych produktów?
Jakie są wasze wrażenia?
Macie jakiś ulubieńców z DM godnych wypróbowania? :)

piątek, 11 stycznia 2013

Czym zostałam obdarowana i co sama sobie sprezentowałam czyli ...

... czyli dostawa prosto z Austrii i ze Słowacji . Zaprzyjaźniona dobra duszyczka (której trzeba teraz życzyć duuuużo zdrowia :*) przywiozła mi z sylwestrowego wyjazdu kilka drobiazgów rodem z DM :


Krem do rąk (z pompką <3) Dark Glamour
Malinowy balsam do ciała Balea
Olejek do włosów suchych i łamliwych z migdałem i olejkiem arganowym


Żele pod prysznic z limitowanej , zimowej edycji : o zapachu figi i czekolady oraz wiśni i migdałów .

I mnie samej zdarzyło się kilka dni później (w moje urodziny!) być w pobliżu tej drogerii więc do koszyka wpadło kilka pozycji z listy "obowiązkowej", a i na kilka małych kaprysów też znalazło się miejsce :)


Mydła w płynie: Alverde o zapachu migdałów z karmelem oraz Balea o zapachu limetki i zielonej herbaty .


Sole do kąpieli - dzika róża&irys i passiflora&lotos


Balsam do ciała z tej samej zimowej limitki , niestety odnalazłam tylko figę&czekoladę
Krem do stóp z 10% urea Balea
Odżywka do włosów brązowych Balea


Woda termalna - kolejne opakowanie , bardzo mi służy :)
Żel do golenia mleczno-brzoskwiniowy za grosze


Recenzje wkrótce :)
A wy ? Któregoś z powyższych produktów używałyście ?
Na którą recenzję będziecie czekać najbardziej ? :)

piątek, 24 sierpnia 2012

o tym , czym zaprocentował u mnie wyjazd do Budapesztu .


Do Budapesztu wybraliśmy się w zeszły weekend , niestety nie na własną rękę a z wycieczką zorganizowaną . Czemu niestety ? Przewodnik-widmo , który Budapeszt podobnie jak my zwiedzał pierwszy raz to jeden z głównych powodów . Inny ? Brak pewności czy będę miała szansę zrobić mały napad na DM . Jak powyższe zdjęcie wskazuje - ostatecznie udało mi się tam dotrzeć :)


Wyszłam biedniejsza o kilka tysięcy forintów , ale za to jaka zadowolona :)
Oto moje łupy :


Olejek Alverde z paczulą i czarną porzeczką .
Od dawna widniał na mojej "chciejliście" .
Szczerze wierzyłam , że jego zapach powali mnie na kolana , ale niestety tak się nie stało . Mam nadzieję , że jego działanie zrekompensuje mi ten zawód .


Dwa żele pod prysznic Balea - z guawą i grejpfrutem .
Świeże i orzeźwiające zapachy za kilka groszy .


Krem do rąk Balea , o bardzo intensywnym , malinowym zapachu .
Bardzo cenię sobię wygodę kremów z pompką , nie mogłam przejść obok niego obojętnie .


Woda termalna Balea przeceniona z 890 na 490 forintów . Na półce stały jedynie dwie sztuki . Dlaczego wzięłam tylko jedną ???


Lakier S.he Stylezone w pięknym , szmaragdowym odcieniu (wiem - to nie jest zbyt trafne zdjęcie) .
Jego swatch i kilka słów o nim już niedługo .


Sole do kąpieli Balea - kakaowa oraz ta o zapachu drzewa sandałowego .
Zużyłam już połowę tej drugiej . Zapach dosyć szybko znika chociaż na początku jest bardzo intensywny . Sól barwi wodę , ale na szczęście nie brudzi wanny .


Samym Budapesztem jestem szalenie zauroczona i już teraz wiem , że jeszcze tam wrócimy . Tym razem zaopatrzeni w dobry (książkowy!) przewodnik .

Czy wy też miałyście okazję odwiedzić w czasie waszych wakacji DM ?
Jeżeli tak to pochwalcie się co kupiłyście . :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...