O czym mowa?
O nowym super-hiper-wszystkomogącym przyrządzie, który odchudza nas bez żadnego wysiłku?
Marzenia :)
Dziś przyszła pora na kilka słów o peelingu myjąco-wygładzającym Ultra Slim od Miraculum.
Zawsze niezmiernie bawiły mnie obietnice producentów kosmetyków... "10w1", "1500w1"... Ale w tym wypadku ktoś miał naprawdę sporą fantazję i inwencję twórczą :)) Nie wiem jak wy, ale ja chyba nigdy nie dam się namówić na obietnice typu "pobudza spalanie tłuszczu" czy "wspomaga usuwanie cellulitu". W takie obietnice uwierzyłabym tylko wtedy gdy w butelce byłby zamknięty ekstrakt z Ewy Chodakowskiej, który kopnął by mnie w tyłek i kazał wreszcie zabrać się do ćwiczeń :)
Tak więc do testów tego pomarańczowego cuda otrzymanego na Spotkaniu Śląskich Blogerek przystąpiłam mając jedynie nadzieję na dobre zdzieranie. Czy się zawiodłam?
Peeling zamknięty jest w intensywnie pomarańczowej butelce. Może nie jest to najwygodniejsza forma, ale po ewentualnym rozcięciu butelki można wydobyć resztę produktu, więc nie jest źle.
Bardzo słabo jest z jego dostępnością - nie widziałam go w żadnej drogerii, hurtowni, nawet w internecie ciężko na niego natrafić. Zapach peelingu jest świeży, przyjemny, pozostaje na skórze przez jakiś czas, ale kokosu to ja tu nie wyczuwam. Same drobinki są zanurzone w dosyć rzadkiej, pomarańczowej bazie, nie ma ich zbyt wiele niestety. Są niewielkie i niezbyt ostre. Produkt nadaje się do codziennego mycia, ale na pewno nie wygładza skóry tak dobrze jak inne dostępne na rynku peelingi.
W temacie cellulitu nie zauważyłam znaczących zmian.
W temacie ujednolicenia kolorytu skóry niestety też nie.
Cena: 13 zł/200 ml
Podsumowując... Nie jest to niestety innowacyjny eliksir na tłuszcz, cellulit i wszelkie zło świata. Toż to nic innego jak całkiem przeciętny, średniopółkowy peeling. Nie dla kogoś, kto od czasu do czasu poszukuje porządnego zdarcia :)))
no cóż jak na razie cudów nie ma ale może kiedyś hi hi
OdpowiedzUsuńCiągle w to wierzę :D
UsuńBuu troche sie zniechecilam:-P a tak dlugo juz czeka na mnie w szufladzie
OdpowiedzUsuńJako żel pod prysznic służy nienagannie ;p
Usuńja również jakoś nie moge się za niego zabrać... ale jakby ktoś potrafił zrobić motrywujacy ektrakt Ewy Chodakowskiej byłybysmy piekniejsze :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę w ogóle w tego typu peelingi :)
OdpowiedzUsuńja odkrylam ze dobrze sie nim wykonuje masaz :D
OdpowiedzUsuńja polecam peelingi i oklady z fusow po kawie. ;)
OdpowiedzUsuńPrzerabiałam już ten temat :)
UsuńZ takich peelingów antycellulitowych w tubkach fajny jest z Lirene :) nie dość, że przyjemnie pachnie, to do tego zdziera. I to mocno. Właściwości antycellulitowe? O tym można pomarzyć :P
OdpowiedzUsuńA sprawdzę, który to :) Chociaż Angel trochę ostatnio przez Lirene mnie przestrzegła swoim postem .
UsuńChyba tak naprawdę żaden kosmetyk zdzierający nie ma właściwości antycellulitowych :-)
OdpowiedzUsuńnajlepszy zdzierak to kawa, wypróbuj peeling z kawy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;*
Z kawą jestem dobrze obeznana :)
UsuńJa już dawno w te bajki nie wierzę tak wiec ten produkt czeka w szafce na zużycie ;p
OdpowiedzUsuńMam o nim podobne zdanie do Twojego ;)
OdpowiedzUsuńzamiast drogeryjnych peelingów polecam odrobinę kawy+cynamon- działa rewelecyjnie, a jakie tanie :)
OdpowiedzUsuńTak tak, połączenia takie jak kawa czy cukier+oliwa z oliwek są mi dobrze znane :)
UsuńMam go i nawet lubię. Dobrze się sprawdził jako żel peelingujący pod prysznic po treningu na siłowni, wolę jednak serię 3D i 4D z Eveline.
OdpowiedzUsuń