niedziela, 17 lutego 2013

Gdzie byłam gdy mnie nie było i co nowego w międzyczasie u mnie przybyło :)

No nie idzie mi ostatnio z tą systematycznością... :) Naprawdę bardzo staram się was nie zaniedbywać jednak na drodze ciągle staje mi coś nowego. A tu sesja, a tu sprawy osobiste, które sprawiły, że nie w głowie mi było pisanie... Na szczęście teraz mogę powiedzieć, że duża część tego wszystkiego już jest za mną (wraz ze zdaną sesją :) a ja powracam z nowymi siłami i całą masą recenzji w zanadrzu :)

Przez ostatni czas przybyło w moich zbiorach kilka produktów, za których testowanie dopiero się zabieram - możecie traktować ten post jako swoistą zapowiedź tego co w najbliższym czasie się tu pojawi :)


Podczas wizyty w moich ulubionych hurtowniach w moim ulubionym mieście słynącym z dworca :)) znalazłam szarlotkowe masełko Sweet Secret, o którym w okolicach świąt dużo mówiło się w blogosferze. Powiem jedno - jestem zachwycona! Kupiłam też wreszcie zachwalany i tani jak barszcz (3 zł z groszami) szampon tatarako-chmielowy firmy Barwa. Dobrze doczyszcza włosy, ale niestety bez odżywki ani rusz. Po jego użyciu włosy są tępe podobnie jak po Babydream -.-


Nie wspominałam także o szalenie miłym spotkaniu, w którym miałam okazję uczestniczyć tuż po moim ostatnim egzaminie (najlepsza nagroda :) . Przy kawie i babeczkach miałam okazję poplotkować z Kapryskiem, Anią i Kamyczkiem. Poza miłymi wspomnieniami i zaplanowaną wyprawą do Czeskiego Cieszyna przywiozłam ze sobą skutki małej wymiany z kapryśną Alą :) - organiczny balsam do ust Pure Nature, truskawkowo-śmietankowy krem do rąk, puder oraz patyczki do zmiękczania skórek Click&Go firmy Osmoza.


Po spotkaniu oczywiście nie dało rady nie wpaść do Rossmanna. Skuszona przez Kamyczka sama wrzuciłam do koszyka moją pierwszą pomadkę Elixir od Wibo. A o niej kilka słów już niedługo :)


W czasie mojej nieobecności dotarła też do mnie przesyłka od BingoSpa w ramach III edycji współpracy. Co prawda moją chęć wyraziłam jakiś tydzień po terminie - została ona zaakceptowana mimo to. Tym razem wybór kosmetyków był nieco większy. Ja postawiłam na kolagen - w moje łapki dotarł kolagen do ciała, kolagenowe serum do mycia włosów i delikatny krem do twarzy z kolagenem.


Zdecydowałam się także na zakup Bio-Oil. Recenzja wkrótce.


Last but not least... Przepiękny, błętkitny eyeliner z LE Vintage District Essence. Nie śmiałam nawet marzyć, że uda mi się go zdobyć :) A wszystko dzięki temu, że wreszcie miałam okazję zajrzeć do drogerii Hebe. Ile ja bym dała by mieć ją na miejscu :( 

Uzupełniłam także zakładkę 'wymiana' - zapraszam :)

13 komentarzy:

  1. Także posiadam ten szampon z barwy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ha! namówiłam Cię :D jak się sprawuje wibo?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała ;p Przyznam, że rewelacyjnie :) Jestem bardzo miło zaskoczona i chyba popędzę w wolnej chwili po kolejną w innym odcieniu :))

      Usuń
  3. Kapryśna Ala, ale pojechałaś ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na recenzję Bio-oil :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też chciałabym mieć dostęp do Hebe, ostatnio będąc w PL tam zajrzałam i zakochałam się w tej drogerii :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję zdanej sesji :) szarlotkowe masło i szminka Wibo nr 6 - to są produkty, na których recenzje czekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bardzo dziękuję :) Pomadka pojawi się na dniach :)

      Usuń
  7. Czy mogłabyś podać adres tej hurtowni? :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...