niedziela, 17 lutego 2013

Spala tłuszcz, usuwa cellulit...

O czym mowa?
O nowym super-hiper-wszystkomogącym przyrządzie, który odchudza nas bez żadnego wysiłku?
Marzenia :)

Dziś przyszła pora na kilka słów o peelingu myjąco-wygładzającym Ultra Slim od Miraculum.


Zawsze niezmiernie bawiły mnie obietnice producentów kosmetyków... "10w1", "1500w1"... Ale w tym wypadku ktoś miał naprawdę sporą fantazję i inwencję twórczą :)) Nie wiem jak wy, ale ja chyba nigdy nie dam się namówić na obietnice typu "pobudza spalanie tłuszczu" czy "wspomaga usuwanie cellulitu". W takie obietnice uwierzyłabym tylko wtedy gdy w butelce byłby zamknięty ekstrakt z Ewy Chodakowskiej, który kopnął by mnie w tyłek i kazał wreszcie zabrać się do ćwiczeń :)

Tak więc do testów tego pomarańczowego cuda otrzymanego na Spotkaniu Śląskich Blogerek przystąpiłam mając jedynie nadzieję na dobre zdzieranie. Czy się zawiodłam?


Peeling zamknięty jest w intensywnie pomarańczowej butelce. Może nie jest to najwygodniejsza forma, ale po ewentualnym rozcięciu butelki można wydobyć resztę produktu, więc nie jest źle.
Bardzo słabo jest z jego dostępnością - nie widziałam go w żadnej drogerii, hurtowni, nawet w internecie ciężko na niego natrafić. Zapach peelingu jest świeży, przyjemny, pozostaje na skórze przez jakiś czas, ale kokosu to ja tu nie wyczuwam. Same drobinki są zanurzone w dosyć rzadkiej, pomarańczowej bazie, nie ma ich zbyt wiele niestety. Są niewielkie i niezbyt ostre. Produkt nadaje się do codziennego mycia, ale na pewno nie wygładza skóry tak dobrze jak inne dostępne na rynku peelingi.
W temacie cellulitu nie zauważyłam znaczących zmian.
W temacie ujednolicenia kolorytu skóry niestety też nie. 

Cena: 13 zł/200 ml


Podsumowując... Nie jest to niestety innowacyjny eliksir na tłuszcz, cellulit i wszelkie zło świata. Toż to nic innego jak całkiem przeciętny, średniopółkowy peeling. Nie dla kogoś, kto od czasu do czasu poszukuje porządnego zdarcia :)))

19 komentarzy:

  1. no cóż jak na razie cudów nie ma ale może kiedyś hi hi

    OdpowiedzUsuń
  2. Buu troche sie zniechecilam:-P a tak dlugo juz czeka na mnie w szufladzie

    OdpowiedzUsuń
  3. ja również jakoś nie moge się za niego zabrać... ale jakby ktoś potrafił zrobić motrywujacy ektrakt Ewy Chodakowskiej byłybysmy piekniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę w ogóle w tego typu peelingi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja odkrylam ze dobrze sie nim wykonuje masaz :D

    OdpowiedzUsuń
  6. ja polecam peelingi i oklady z fusow po kawie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z takich peelingów antycellulitowych w tubkach fajny jest z Lirene :) nie dość, że przyjemnie pachnie, to do tego zdziera. I to mocno. Właściwości antycellulitowe? O tym można pomarzyć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A sprawdzę, który to :) Chociaż Angel trochę ostatnio przez Lirene mnie przestrzegła swoim postem .

      Usuń
  8. Chyba tak naprawdę żaden kosmetyk zdzierający nie ma właściwości antycellulitowych :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. najlepszy zdzierak to kawa, wypróbuj peeling z kawy :)



    Zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja już dawno w te bajki nie wierzę tak wiec ten produkt czeka w szafce na zużycie ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam o nim podobne zdanie do Twojego ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. zamiast drogeryjnych peelingów polecam odrobinę kawy+cynamon- działa rewelecyjnie, a jakie tanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, połączenia takie jak kawa czy cukier+oliwa z oliwek są mi dobrze znane :)

      Usuń
  13. Mam go i nawet lubię. Dobrze się sprawdził jako żel peelingujący pod prysznic po treningu na siłowni, wolę jednak serię 3D i 4D z Eveline.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...