Nie pomylicie się wiele nazywając mnie nudną. Wystarczy zajrzeć do mojej szafy by zrozumieć, że 'monokolorowość' jest moją cechą charakterystyczną. Jedynym szaleństwem, na które sobie pozwalam jest biżuteria oraz kwieciste sukienki i spódnice XXL. Poza nimi króluje czerń. W temacie kolorówki jest podobnie. Kolorowy lakier, eyeliner w ciekawym odcieniu... Na tym moja lista szaleństw się kończy. Dlatego nie powinien was zdziwić wybór mojej ulubionej kolorówki z ostatnich tygodni (a w niektórych przypadkach nawet miesięcy). Są to produkty tanie, dobre jakościowo i moim zdaniem zdecydowanie grzechu warte. I w dodatku bezpiecznie brązowe!
Mineral Brow & Eye Liner Vipera w kolorze nr 02
Ten eyeliner to odpowiednik nieco droższego produktu Rimmel. Wreszcie odnalazłam brąz w ciepłym (a nie jakimś dziwnie błotnistym) kolorze :) Dzięki chowanemu pędzelkowi eyeliner łatwo wrzucić do torebki i dokonać niezbędnych poprawek w trakcie dnia. Bez problemu jesteśmy w stanie narysować prostą i precyzyjną linię. Eyeliner nie odbija się na powiece, nie rozmazuje, utrzymuje się przez 6-7 godzin. W konsystencji jest nieco bardziej wodnisty niż żelki od Essence. Jestem nim szczerze zachwycona.
Puder brązujący Skin Match 4Ever Bronze Astor 002 Brunette
Jeśli kiedykolwiek go wykończę to czuję, że jest to produkt, do którego będę powracać. Umieszczony jest w wygodnym opakowaniu, w którym odnajdziemy pędzelek (mniej potrzebne...) oraz lusterko (rewelacja!). Otwieranie nie grozi połamaniem wszystkich paznokci, ale też nie ma ryzyka, że puder w torebce otworzy się i zniszczy. Produkt jest w 100% matowy co bardzo mi odpowiada. Nie odnajdziemy w nim też pomarańczowych tonów. Na mojej skórze utrzymuje się przez ok. 4-5 godzin bez konieczności poprawek. Efekt jest naturalny, puder nie tworzy plam, nie smuży. Gdybym miała przyczepić się do czegokolwiek to chyba tylko do ceny - mogłaby być nieco niższa... Za nieco ponad 7 g produktu zapłacimy ok. 35 zł.
Paletka cieni Absolute Nude Catrice
Powiedzmy to sobie otwarcie... Biednej studentki nie stać na Naked. A ta paletka stanowi jej nieco okrojony, ale dobry jakościowo zamiennik. 6 delikatnych cieni, o satynowym wykończeniu, które równie dobrze wyglądają solo jak i w połączeniu. Dobrze sprawują się bez bazy, są dosyć dobrze napigmentowane (szczególnie ciemniejsze) i nie zbierają się w załamaniach. Krzywdy sobie dzięki nim nie zrobisz, a to dla mnie najważniejsze. Pozbyłam się trzech Sleeków. Teraz będę wierna temu cudakowi :) Do paletki dołączony jest aplikator - z jednej strony gąbeczka, z drugiej pędzelek do rozcierania. Ale ja jednak wolę swoje pędzle :)