Możliwość przetestowania pomarańczowego nawilżającego błyszczyku Pat&Rub nadarzyła mi się dzięki paczce otrzymanej na spotkaniu blogerek w Gliwicach, w którym miałam przyjemność uczestniczyć kilka tygodni temu (jak ten czas szybko leci!). Przyznam, że od pierwszych chwil dosłownie przykleiłam się do tego produktu i nawet słowo "błyszczyk" nie było mi straszne (mimo, że na punkcie tego typu produktów mam małą fobię i zazwyczaj omijam je szeroookim łukiem). Po dłuższym czasie intensywnych (:D) testów mogę ze spokojnym sumieniem podzielić się z wami swoją opinią i zastanowić się nad kwestią "Czy ta mała tubka warta jest wydania 45 zł?".
Po pierwsze skład:
Skład: Ricinus Communis Seed Oil, Hydrogenated Castor Oil, Copernica Cerifera (Carnauba) Wax, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Wax, Hydrogenated Vegetable Oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Hydrogenated Olive Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Mica, Titanium Dioxide, CI 77891, Iron Oxide, CI 77491, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Linalool, Limonene, Citronellol, Citral.
Nawet ja - totalna ignorantka w temacie czytania składów, muszę przyznać, że jest nieźle. Jak podkreśla producent - odnajdziemy tam tylko surowce naturalne i z eko certyfikatem. Olej winogronowy, olej rycynowy, wosk carnauba, olej migdałowy, masło pomarańczowe, olej jojoba, naturalny złoty pigment, olejek pomarańczowy... Z wrażenia (i nawilżenia) powinnam paść. A niekoniecznie tak jest.
Na co mogę zwrócić uwagę po kilku tygodniach testowania?
* Błyszczyk nie klei się (duży plus!)
* Jest bardzo wydajny
* Delikatnie rozbiela usta
* Niestety nie zauważyłam drobinek złota, które miały za zadanie je rozświetlać
* Niestety dosyć szybko też z ust znika
* Mimo składu, w którym możemy odnaleźć wiele naturalnych dobroci, w temacie nawilżenia nie zauważyłam niestety niewiarygodnych zmian. ALE nie wysusza.
* Posiada fantastyczny zapach przypominający nieco pomarańczową mambę lub serię pomarańczową od Ziai (którą uwielbiam)
* Aplikator w niczym mi nie przeszkadzał. Nie miałam problemu z kontrolowaniem ilości wylewanego produktu.
Podsumowując:
Jest to przyjemny, jednak niczym nie wyróżniający się produkt. No może wyróżnia się składem - rzeczywiście aż miło spojrzeć. Ale poza tym - ot, mazidło do ust, które pięknie pachnie, ale nic poza tym.
Jaka jest więc moja odpowiedź na pytanie "czy warto?" ?
Niekoniecznie. Czytelniczki mojego bloga dobrze wiedzą, że rzadko kiedy można u mnie znaleźć kosmetyki wysokopółkowe. Jestem fanką znajdywania tańszych odpowiedników :) W tym wypadku również jestem zdania, że podobnie dobry produkt (choć może z nie tak dobrym składem) jestem w stanie znaleźć za ok. 30 zł mniej.
Tak więc całuję was na pomarańczowo i idę leczyć moje poparzone słońcem ramiona ;( ;**
Ja mam różany :) fajny jest, ale zapach nie do końca mi odpowiada ;)
OdpowiedzUsuńDostałam ten błyszczyk gratis do zamówienia. Jeszcze go nie wypróbowałam, bo mam różany i kawowy, również z P&R, z których jestem zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńA na poparzone ramiona polecam okład z kefiru ;-)
Ja póki co wcieram w siebie tony żelu aloesowego :)
Usuńkusi, ale 45 zł to trochę za dużo :DD no jeszcze te 30 bym zniosła :DD
OdpowiedzUsuńCena trochę wysoka, faktycznie można znaleźć dużo tańszy a równie dobry produkt .
OdpowiedzUsuńWczoraj na jednym blogu czytałam jego recenzje i również efektu wow nie było. MOja tubka czeka i czekać będzie jeszcze długo, bo muszę w końcu wykończyć pozaczynane mazidła ;p
OdpowiedzUsuńLubię błyszczyki i te z Pat&Rub bardzo mnie kuszą. Ale póki co mam inne, i masę pomadek, więc odpuściłam. :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten błyszczyk za jego nieziemski zapach. U mnie nie ma efektu bielenia, ale też nie uwydatnia koloru, a połysk jest bardzo delikatny, co mnie osobiście odpowiada. Cena jednak jest nie do przełknięcia.
OdpowiedzUsuń