czwartek, 20 czerwca 2013

Pora rozkręcić się na nowo...

... i po trudach sesji przywrócić nieco życia w tym miejscu :) Przyznam, że ostatnie dni nie były łatwe (każdy student wie o czym mówię), ale w ciągu najbliższych tygodni będę miała czas żeby nieco się zregenerować i odpocząć. Póki co na rozgrzewkę małe recenzje trzech produktów, które miałam ostatnio okazję testować :) Zapraszam!


Olejek do pielęgnacji ciała dla kobiet w ciąży Babydream
No może nie w tej temperaturze, ale... to produkt praktycznie idealny. Cudownie pachnie, nie jest drogi, może nie rozprawia się z moimi rozstępami tak jak powinien, ale skóra po nim jest nawilżona podobnie jak po oliwce. Zawiera całą masę olejków: makadamia, jojoba, sojowy, migdałowy, słonecznikowy... W stosunku do oliwki zdecydowanie szybciej się wchłania. Sama przyjemność. Tylko czym smarować się w tak tropikalnych temperaturach?? Bo moje nogi niestety jak zwykle błagają o nawilżenie :(


Suchy szampon Batiste Tropical
Kolejna rewelacja. Dzięki niemu w nieco chłodniejsze dni mogę spokojnie zrezygnować z codziennego mycia włosów. Czy jest lepszy od Isany, którą kupiłam niedawno? Przede wszystkim ma piękny zapach, który nie przydusza. Po użyciu Isany obowiązkowo należy ewakuować się z tego pomieszczenia, a najlepiej nie wchodzić do niego przez kolejne pół godziny. Koszmar. Niestety w stosunku do Isany posiada też jedną wadę - trudniej sam proszek wyczesać, a włosy są zdecydowanie bielsze :(  Isana jest także troszkę tańsza i nie musimy doliczać kosztów wysyłki bo ten suchy szampon kupimy w każdym Rossmannie.


Peeling pod prysznic Isana
To niestety śmiech a nie peeling. Poza tym, że kosztuje grosze, nie znajduję w nim żadnych zalet. Wady? Począwszy od zapachu (coś w stylu proszku do prania) na malusieńkich "perełkach" skończywszy. Ten produkt niczym nie różni się od podrzędnego żelu pod prysznic. Uczucia ścierania naskórka nie poczuje osoba nawet z najbardziej wrażliwą skórą. Panthenol owszem jest, ale na samym końcu składu. I tak zasadniczo nie ma tu czego łagodzić.

Odbiegając od tematu... Byłyście już w Biedronce?
Od dziś obowiązuje nowa gazetka urodowa. Ja skusiłam się jak zwykle na potrójne opakowanie wacików, do koszyka dorzuciłam też zestaw płynów do kąpieli Original Source - raspberry&vanilla milk i orange&ginger oil. Zastanawiałam się też nad tintami od Bell. Wiecie coś na ich temat?

Obyśmy się wszyscy nie roztopili ;*

8 komentarzy:

  1. Ja niestety biedronkę omijam z daleka , też mam dylemat czym się smarować w ten upał , może żel borowinowy ? trochę chłodzi ale słabo nawilża .

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam w Biedronce, ale przelotem. A co do szamponu Batiste, uwielbiam go <3 :D Jest idealny w kryzysowych sytuacjach ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla kobiet w ciąży ? kochana czy ja o czymś nie wiem ? ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Biedronki trzeba się wybrać bo okazje ciekawe :D może skoczę uzupełnić zapasy :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Suche szampony zdecydowanie do mnie nie przemawiają ;)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...